Chciała zdyscyplinować ucznia, więc zostawiła go w klasie w towarzystwie swojego męża i wyszła. To ustalenia szkolnej komisji, która sprawdzała incydent sprzed kilku dni w lęborskim gimnazjum numer 1. Mąż nauczycielki miał tam pobić ucznia. Według kobiety, chłopiec wcześniej porysował jej samochód, a dom obrzucił jajkami. Sprawę bada również policja.

REKLAMA

Przeczytaj pełny raport szkolnej komisji, która badała incydent

Z relacji ucznia, która znalazła się w raporcie szkolnej komisji, wynika, że pod koniec lekcji nauczycielka poprosiła go o pozostanie w klasie. Dołączył do nich jej mąż. Po krótkiej wymianie zdań między małżonkami na temat remontu sali nauczycielka powiedziała do ucznia: "Zaraz wracam, poczekaj chwilę" i wyszła z klasy - relacjonuje wersję ucznia szkolna komisja - Po zamknięciu drzwi mąż nauczycielki podszedł do ucznia i uderzył go pięścią w brzuch. Następnie przewrócił go na podłogę, usiadł na nim w taki sposób, by zablokować mu ręce. Swoją dłonią zakrywał mu usta. Mężczyzna mówił w tym czasie coś o zniszczonym samochodzie i z tego, co pamięta uczeń, że naprawa tego samochodu kosztowała dziesięć tysięcy złotych. Po tych słowach, kiedy uczeń powiedział: "Co?", otrzymał kolejny cios w brzuch. O uszkodzeniu samochodu mężczyzna mówił jeszcze kilkakrotnie i w tym czasie nadal uderzał ucznia naprzemiennie w brzuch i w twarz. Mąż nauczycielki powiedział też do ucznia, że nie będzie go bił mocno, ponieważ mogą pozostać na ciele ślady. Następnie kazał uczniowi wstać, przy czym kopnął go w tylną część ciała. Uczeń odsunął się od mężczyzny na odległość około 1,5 metra i mimo słów wypowiedzianych przez mężczyznę o zatrzymaniu się, wyszedł z klasy. Na korytarzu zauważył nauczycielkę, która stała pod drzwiami sali, z której wyszedł. /Gimnazjum nr 1 w Lęborku /www.gimnazjum1lebork.home.pl/

Z relacji nauczycielki wynika natomiast - jak czytamy w raporcie - że wizyta jej męża w szkole tego dnia nie była planowana. Wiedziała jednak, że któregoś dnia przyjdzie, żeby obejrzeć salę lekcyjną. Nauczycielka wspomniała mu wcześniej, że jest zaniepokojona pęcherzykami, które pojawiły się pod tapetą.

Tego, co działo się w klasie, nie widzieli ani pozostali uczniowie, ani inni pracownicy szkoły. Jedna z nauczycielek potwierdza jednak, że kiedy uczeń opuszczał klasę, był obolały i czerwony na twarzy.

Dyrekcja szkoły zachowuje na razie ostrożność, bo mąż nauczycielki angażował się w życie gimnazjum. Dał się poznać jako sponsor, który w ostatnim czasie wyremontował jeden z gabinetów - mówi naszemu reporterowi Kubie Kałudze dyrektor Maciej Barański. Dlatego zresztą obecność mężczyzny w gimnazjum nie wzbudziła podejrzeń.

Jak dowiedział się nasz reporter, nauczycielka nie prowadzi obecnie lekcji, jest na zwolnieniu lekarskim. Dyrektor gimnazjum zapewnia jednak, że kobieta poniesie konsekwencje służbowe, bo zostawiła ucznia z niepowołaną osobą.

Policja wciąż nie przesłuchała męża nauczycielki

Również policjanci nie ustalili do tej pory niczego konkretnego - cały czas wyjaśniają sprawę. W obecności rodziców przesłuchali już pokrzywdzonego ucznia, innych uczniów, nauczycieli i pracowników szkoły. Wciąż nie przesłuchano natomiast męża nauczycielki.

Co istotne, w tej sprawie nie ma żadnych dokumentów medycznych - obdukcji nie było, bo szkolni pedagodzy, do których po zdarzeniu trafił uczeń, nie widzieli potrzeby wzywania lekarza.

Sprawę wyjaśniało także pomorskie kuratorium oświaty. Jego ustalenia poznamy w poniedziałek.