Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał Małgorzatę G. na karę 7 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa swojej 10-letniej córki. Do tego czynu kobietę miały skłonić groźby ze strony sąsiadki, która żądała pieniędzy i straszyła ją, że "wywiezie jej córkę do burdelu".

REKLAMA

Ponad 50-letnia obecnie Małgorzata G. zasiadała na ławie oskarżonych wraz z synem Tomaszem G., który miał jej pomóc zabić 10-letnią Olgę. Kobietę sąd skazał na 7 lat więzienia, a wobec Tomasza G. zastosowano karę 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu nie jest prawomocny.

Do tragicznych zdarzeń doszło pod koniec stycznia 2018 roku w Rawiczu (Wielkopolskie). Małgorzata G. miała być terroryzowana i dręczona przez sąsiadkę Katarzynę Ch., która oskarżała ją, że to przez jednego z synów Małgorzaty, jej syn trafił do więzienia. Katarzyna Ch. miała żądać pieniędzy, grozić, że jeśli ich nie otrzyma "zrobi krzywdę" jej 10-letniej córce i "wywiezie ją do burdelu w Niemczech".

"Jedyne wyjście"

Małgorzata G. zaciągała kredyty i przekazywała pieniądze sąsiadce, łącznie ok. 170 tys. zł. Kiedy Katarzyna Ch. nadal groziła, że wywiezie dziewczynkę za granicę, Małgorzata G. wraz z synem Tomaszem byli już na tyle zdesperowani, że uznali, iż jedynym wyjściem będzie zabicie 10-latki, a następnie sami planowali popełnić samobójstwo.

Jak wskazywała oskarżona w swoich wyjaśnieniach składanych w śledztwie, "Olgusia już po drodze w samochodzie i w altanie na działkach mówiła, że nie chce iść do burdelu i ja jej mówiłam: dziecko nie bój się, pójdziemy do dziadziusia, bo mój tata nie żyje i chodziło mi o popełnienie samobójstwa nas wszystkich (...). Olga usiadła na tapczan i wytłumaczyłam jej, co by jej groziło, gdyby ją złapali i wywieźli (...), powiedziała mi: dobrze mamusiu, możemy iść do dziadziusia, bo ona nie chce, żeby jej coś takiego zrobili" - mówiła kobieta.

Prokuratura podkreślała, że kobieta wykazywała determinację w swoim zachowaniu; córkę próbowała pozbawić życia kilkukrotnie; gdy 10-latka odzyskiwała przytomność, Małgorzata G. próbowała zabić ją po raz kolejny - początkowo używając gazu, później dusząc sznurem, rękoma.

Proces rozpoczął się w 2019 roku

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu oskarżyła Małgorzatę G. i Tomasza G. o usiłowanie zabójstwa; czyn ten zagrożony jest karą nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Proces Małgorzaty G. i jej syna przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się w lutym 2019 roku.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał oskarżonych za winnych i wymierzył im karę: Małgorzacie G. 7 lat, zaś jej synowi 5 lat pozbawienia wolności.

Sędzia Joanna Rucińska podkreśliła w uzasadnieniu, że przy orzekaniu wymiaru kary sąd miał na uwadze, że "rozpoznawana sprawa nie była typową sprawą o usiłowanie zabójstwa, jakich co najmniej kilka w roku toczy się w tutejszym wydziale".

Przed popełnieniem zarzucanego im dzisiejszym wyrokiem czynu, (oskarżeni) uchodzili za zwykłą, kochającą się rodzinę. Olga G. była wzorową, lubianą przez kolegów i nauczycieli uczennicą, oskarżona cieszyła się opinią osoby zainteresowanej dzieckiem i dbającej o nie, a oskarżony Tomasz G. był uważany przez sąsiadów za spokojnego człowieka - mówiła sędzia.

Sytuacja ta nie uległa zmianie do 24 stycznia 2018 roku, jednak oskarżeni powzięli zamiar pozbawienia życia i dziecka, i siebie. Ze zgromadzonych w sprawie dowodów (...) wynika, że powodem takiego postępowania był fakt, że od czerwca 2017 roku Małgorzata G. była nękana przez swoją sąsiadkę i jednocześnie osobę, którą uważała za swoja bliską koleżankę Katarzynę Ch. - dodała.

Sędzia wskazała, że "oskarżeni ze strachu przed losem, jaki miał spotkać osobę dla nich najbliższą, zdecydowali się na pozbawienie życia i siebie, i Olgi. Działanie to, całkowicie niezrozumiałe z racjonalnego punktu widzenia, tłumaczy jednak fakt, że w chwili czynu zarówno Małgorzata G. i jej syn mieli - jak to orzekli biegli - w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia tego czynu i pokierowania swoim postępowaniem".

Oceniając ich zachowanie sąd musiał mieć na uwadze, że nie mogą oni być traktowani tak surowo, jak sprawcy, którzy z premedytacją, z niskich pobudek dokonują, czy też usiłują dokonać zbrodni z art. 148 par. 1 kk - dodała.

Sędzia podkreśliła również, że "mimo niewątpliwie wielkiej traumy, której Olga G. doznała, jej relacja z matką i bratem jest w dalszym ciągu bardzo dobra".

Dziewczynka jest przekonana, że oskarżeni swojego czynu dopuścili się z miłości do niej. Nie stwierdzono, aby pokrzywdzona na skutek zdarzenia z 24 stycznia 2018 roku odniosła jakiekolwiek trwałe urazy fizyczne, bądź zmieniła się psychicznie. Pozostając obecnie pod opieką ojca nadal jest wesołym dzieckiem i wzorową uczennicą - zaznaczyła sędzia.

Prokuratura zapowiedziała złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie wyroku. Nie wyklucza złożenia apelacji w odniesieniu do wymiaru kary orzeczonej wobec Małgorzaty G. W trakcie procesu prokuratura domagała się dla kobiety kary 12 lat więzienia.