Nawet dożywocie grozi pracownikowi firmy ochroniarskiej z Krakowa. Do szczecińskiego sądu wpłynął akt oskarżenia w sprawie usiłowania zabójstwa. Mężczyzna w lipcową noc ostrzelał samochody w Świnoujściu. Na szczęście nikogo nie zabił, ani nie zranił. Twierdzi, że musiał wyładować złość.

REKLAMA

Nie wie, dlaczego strzelał, nie pamięta również, do kogo strzelał. Twierdzi, że w samochodzie, do którego oddał strzały nikogo nie było - powiedziała Małgorzata Wojciechowicz rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Ochroniarz pilnował córki biznesmena wypoczywającej w kurorcie. Po pracy poszedł na dyskotekę, gdzie pił alkohol. W pewnym momencie - jak zeznał - został uderzony w twarz. W akcie ślepej agresji dwa razy wypalił z broni służbowej do przejeżdżającej taksówki, w której było czterech pasażerów.

Potem ostrzelał inny samochód, a następnie z bronią w ręku zaatakował ochroniarzy na promenadzie w Świnoujściu. Mężczyznę obezwładnili w końcu policjanci.