Ceny mieszkań w Zachodniopomorskiem mogą jeszcze wzrosnąć - oceniła w rozmowie z PAP doradczyni gospodarcza Katarzyna Rogoźnicka. Jak wskazała, w Szczecinie, ale też nad morzem, ceny za metr kw. osiągają rekordowe wysokości.

REKLAMA

Ceny mieszkań w Szczecinie nadal rosną. Widać wyraźną różnicę w porównaniu do cen, które mieliśmy na początku pandemii. Potencjalny nabywca, czyli na przykład rodzina, która chciałaby kupić swoje pierwsze mieszkanie z pewnością bardzo mocno to odczuwa - powiedziała w rozmowie z PAP Katarzyna Rogoźnicka z Centrum Doradztwa Gospodarczego Kiżuk&Michalska.

Zaznaczyła, że w zależności od lokalizacji różnice między cenami mieszkań na rynku wtórnym obecnie i przed pandemią mogą wynieść nawet do kilkudziesięciu procent.

Mamy informacje od klientów, którzy jeszcze w zeszłym roku kupowali mieszkania w Szczecinie np. przy ulicy Duńskiej (na popularnym osiedlu Warszewo - PAP) i cena za metr wynosiła tam ok. 8 tys. zł. Obecnie przekracza 10 tys. zł, właściwie zbliża się do 11 tys. Jeśli więc ktoś kupił mieszkanie, aby je sprzedać - już zyskał, a jeśli kupił, aby zamieszkać - zrobił to w dobrym momencie - zauważyła ekspertka.

Wskazała, że nieco innymi prawami rządzi się rynek pierwotny - inwestorzy zaczęli traktować nieruchomości jako pewną lokatę kapitału. Stawki zawyżają natomiast fundusze inwestycyjne, które kupują od deweloperów mieszkania w pakietach, by później odsprzedać je, narzucając swoją - nawet kilkunastoprocentową - marżę.

Według raportu Expandera i Rentier.io, największe wzrosty cen mieszkań zanotowano w 2021 r. m.in. właśnie w Szczecinie (o 23 proc. rok do roku). Jak oceniła Rogoźnicka, w przypadku stolicy Pomorza Zachodniego wiąże się to z choćby kupowaniem mieszkań przez Polaków pracujących w Niemczech. Nieruchomości w Szczecinie kupują także inwestorzy z zagranicy - oprócz Niemców również Duńczycy i Szwedzi, m.in. ze względu na bliskość Berlina. Dla zagranicznych klientów ceny w Polsce są wciąż bardzo atrakcyjne; inwestorzy płacą w złotówkach, a zarabiają w euro.

Poza tym, inflacja nie zachęca też do tego, by pieniądze trzymać na koncie. Lokaty są nieoprocentowane, nadwyżki trzeba jakoś ulokować. Nie wszyscy, którzy mają takie możliwości, są na tyle odważni, by inwestować w akcje. Nieruchomość wydaje się najprostszą metodą, żeby zatrzymać wartość pieniądza - wskazała ekspertka.

Zaznaczyła, że "rekordową zwyżkę" cen mieszkań przeżywa także zachodnia część wybrzeża Bałtyku. Docierają do nas sygnały, że cena za metr kw. osiąga tam nawet ponad 50 tys. zł - oczywiście chodzi o nieruchomości w doskonałej lokalizacji i np. z pięknym widokiem. Jeszcze do niedawna jednak o takich cenach nieruchomości nadmorskich słyszeliśmy tylko w Trójmieście, a nie w Mielnie, Międzyzdrojach czy w Kołobrzegu - powiedziała Rogoźnicka.

Zapytana o to, jakie są przewidywane ceny mieszkań w kolejnych miesiącach odpowiedziała, że mogą one jeszcze wzrosnąć.

Gospodarka nadal jest rozpędzona i myślę, że osoby, które zarabiają i dorabiają się na czasach kryzysu będą te ceny zawyżać, kupując mieszkania w pakietach - wskazała.

Ekspertka zauważyła też, że wzrost stóp procentowych nie zmniejszył na razie także liczby zapytań o kredyty hipoteczne - w jej ocenie może mieć to związek m.in. z większym kosztem wynajmu mieszkania niż wynosi rata kredytu hipotecznego.

Jeśli ktoś wziął kredyt rok czy dwa lata temu, obecnie odczuwa to, płacąc ratę nawet o kilkaset złotych wyższą. I tak nie zniechęca to jednak potencjalnych kredytobiorców - wskazała Rogoźnicka.

W jej ocenie na ceny mieszkań nie wpłynie też program "Mieszkanie bez wkładu własnego" - ze względu na limit 100 tys. zł gwarantowanej części kredytu.

To dość, mimo wszystko, niska kwota, zbyt niska jak na warunki Szczecina czy większych aglomeracji. Jest to raczej szansa dla osób mieszkających w mniejszych miejscowościach - zauważyła ekspertka.