„To nie było wyłudzanie pieniędzy” – tak Marek Durlik, były szef szpitala MSWiA w Warszawie komentuje zarzuty CBA. Centralne Biuro Antykorupcyjne podejrzewa, że w placówce doszło do wielomilionowych wyłudzeń z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Do wyłudzeń miało dochodzić w czasie, gdy szefem placówki był Marek Durlik. Dyrektor podał się do dymisji po zatrzymaniu w jego szpitalu szefa oddziału kardiochirurgii, doktora Mirosława G. Durlik przyznaje w rozmowie z RMF FM, że na oddziale ratunkowym byli leczeni pacjenci, którzy powinni byli leżeć na oddziałach specjalistycznych. Szpital dostawał za to z NFZ więcej pieniędzy, niż powinien, ale jak mówi były dyrektor, nie chodziło o wyłudzanie funduszy.
Przede wszystkim chodzi o to, by zapewnić bezpieczeństwo chorym. Tych pacjentów, mając bardzo dobre warunki leczenia w szpitalnym oddziale ratunkowym, nie kierowaliśmy na 25. dostawkę przy toalecie na korytarzu, na neurologii, tylko pacjent był leczony na monitorowanym łóżku, z pełnym zabezpieczeniem na oddziale ratunkowym. Nie widzę żadnego powodu, by ci pacjenci nie byli rozliczani jako pacjenci z procedur specjalistycznych - powiedział Durlik.
Problem w tym, że CBA, weryfikując prawdziwość zabranej ze szpitala i NFZ dokumentacji medycznej szpitala MSWiA pyta pacjentów, czy byli przenoszeni na inne oddziały. Te osoby - zgodnie z prawdą - poinformują, że przebywali jedynie na oddziale ratunkowym. Nie muszą wcale wiedzieć, że kwalifikowano ich jako leczonych specjalistycznie. Dla wyjaśnienia - leczenie w tak zwanym SORze jest dla szpitala mniej opłacalne, bo liczba osób nie gra roli, a kontrakt jest ryczałtowy. Natomiast leczenie na oddziałach specjalistycznych jest o wiele droższe.