​Były szef Polskiej Fundacji Narodowej, a obecnie członek jej zarządu, Cezary Jurkiewicz jest dumny z tego jak jacht I Love Poland sławi Polskę. Przypomnijmy, że łódź kupiona za 900 tysięcy euro od maja jest w Rhode Island w USA, gdzie przechodziła naprawy po złamaniu masztu. Od tego czasu stoi w marinie, mimo że miała wziąć udział w prestiżowych regatach Fastnet.

REKLAMA

Jurkiewicz uchyla się od odpowiedzialności za to, że jacht trzymany jest w marinie. Jego zdaniem to nie PFN, ani nie załoga odpowiadają za to, że od kilku miesięcy statek jest unieruchomiony.

No właśnie, pytanie jest takie, kto za to odpowiada, a właściwie kto ubezpiecza na terenie całego świata jachty. I tutaj zostawiam panu ten trop do rozeznania - mówi Jurkiewicz w rozmowie z naszym dziennikarzem. Były szef PFN nie chciał odpowiedzieć na pytania o koszta przestoju, ani o inne wydatki fundacji, takie jak kosztowny kontrakt dla waszyngtońskiej firmy lobbingowej. Przypomnijmy - Polska Fundacja Narodowa zapłaciła ponad 5,5 mln dolarów (ponad 20 mln zł) amerykańskiej firmie PR-owskiej za wypromowanie Polski w Stanach Zjednoczonych. Według portalu Onet.pl Amerykanie za te pieniądze m.in. stworzyli profile w mediach społecznościowych, które nie cieszą się popularnością.

Cezary Jurkiewicz, który kandyduje do Senatu, mówi, że na czas kampanii wziął urlop i nie zna bieżących spraw PFN, a wszystkie informacje o wydatkach fundacja opublikuje do końca roku w sprawozdaniu.

Jacht I Love Poland od maja cumuje na Rhode Island. Statek miał wziąć udział w prestiżowych regatach, jednak nie dokonano specjalnych badań masztu, których wymaga ubezpieczyciel. Według informacji korespondenta RMF FM w USA Pawła Żuchowskiego, ma być to rezultat zaniedbań ze strony polskiej.

Jacht miał promować Polskę z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości. Początkowo projekt - za blisko 20 milionów złotych - nazywał się "Polska 100" , a za jego sterami miał stać Mateusz Kusznierewicz. Jacht trzeba było jednak przemalować - po konflikcie między Polską Fundacją Narodową a słynnym żeglarzem. Strony porozumiały się w czerwcu, wtedy powstał projekt I love Poland.

PFN chwaliła się m.in. wygraną jachtu w pierwszych regatach, ale dość osobliwie wyjaśniała strategię promowania Polski na świecie - na przykładzie "biało-czerwonego weekendu" zorganizowanego w Miami.

Na zdjęciach z wydarzenia widoczne były m.in. puste biało-czerwone leżaki, władze Fundacji i niewielka grupa uczestników. Organizatorzy nie byli w stanie podać, ile osób wzięło w nim udział, wyjaśniali jednak, że biorąc pod uwagę liczbę statków wycieczkowych w porcie, jacht "I love Poland", mogło zobaczyć kilkanaście tysięcy osób. Fundacja sugerowała, że przeczytanie nazwy jest jednoznaczne z promowaniem Polski.