Prokuratorzy złożą wniosek o areszt tymczasowe aresztowanie Aleksandra G. - ustalił reporter RMF FM Maciej Grzyb. Były senator, który usłyszał wczoraj zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary, jest przewożony do Krakowa. Aleksander G. nie przyznał się wczoraj do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Aleksander G. w asyście policji jest przewożony do izby zatrzymań w Krakowie. W tym czasie prokuratorzy sporządzą wniosek o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące byłego senatora. Dokument ten trafi później do sądu okręgowego, który wyznaczy termin rozprawy. Ta powinna się odbyć w ciągu 24 godzin.
Były senator został zatrzymany na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Według śledczych, Aleksander G. miał zlecić porwanie, a następnie zabójstwo Jarosława Ziętary. Proszę pamiętać, że zdarzenia miało miejsce 22 lata temu. Proszę pamiętać, czym dysponujemy. Badaliśmy oczywiście ślady DNA, szeroko wykorzystujemy też badania wariograficzne, wykorzystywany jest szereg nowoczesnych metod. Bardzo ciężko jest do czegoś dotrzeć, ale wierzymy w to, że będziemy szli do przodu. Zgromadziliśmy materiał dowodowy, który w naszej ocenie uzasadnia przedstawienie zarzutu panu Aleksandrowi G. Przedstawiłem mu te zarzuty, stwierdził, że nie wie, o co chodzi, odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się - mówi prokurator Piotr Kosmaty. Dodaje, że zatrzymanie było możliwe głównie na podstawie nowych materiałów.
Żmudne czynności śledcze powiązane z szeregiem czynności procesowych oraz pracą operacyjną funkcjonariuszy pozwoliły nam na zgromadzenie takiego materiału dowodowego, który upoważnił prokuratora do postawienia zarzutu podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary zatrzymanemu we wtorek Aleksandrowi G. - poinformował na konferencji prasowej prokurator Artur Wrona.
Pytany o motywy zabójstwa dziennikarza odpowiedział, że "najogólniej było to związane z pracą, jaką wykonywał Ziętara, który przygotowywał różne materiały do swoich relacji dziennikarskich".
Według ustaleń dziennikarza śledczego RMF FM Marka Balawajdra, Ziętara miał znaleźć dowody mające świadczyć o powiązaniach między budującym swoje finansowe imperium Aleksandrem G. a światem przestępczym i - co ważne - służbami specjalnymi. Według naszych informacji, dziennikarz chciał opublikować artykuł w tej sprawie. Aleksander G. dowiedział się o tym i miał sugerować pobicie, a później zabójstwo Ziętary.
Dziennikarz zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Do dzisiaj nie udało się odnaleźć jego ciała.
Dawny kolega Ziętary, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego" i członek Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" Krzysztof M. Kaźmierczak mówi reporterowi RMF FM Adamowi Górczewskiemu, że Ziętara "interesował się Aleksandrem G. jako człowiekiem, który był w świecie zarówno polityki, jak i biznesu".
Był to człowiek, który wtedy bardzo wiele znaczył. Obecnie jest gdzieś tam na dole, wypadł z pierwszej ligi biznesmenów, ale wtedy był to jeden z najbogatszych ludzi w Polsce i człowiek, który miał duże wpływy. To był człowiek, który wiedział o tym, że nastąpią zmiany przepisów dotyczące walut, i potrafił przekuć tą wiedzę na otwarcie sieci kantorów, na czym bardzo dobrze zarobił - podkreśla Kaźmierczak. Bez wątpienia panem senatorem zajmowały się w tamtym czasie również służby specjalne. UOP zajmował się wszystkimi ludźmi, którzy korzystali na okresie przełomu, którzy potrafili działać na granicy prawa, wykorzystywać luki prawne - dodaje.
Zauważa również, że służby specjalne interesowały się także samym Ziętarą. Mamy dowody na to, że Jarka próbowano zarówno zwerbować do pracy, jak i pozyskać go jako współpracownika, gdy odmówił pracy. To jest obecnie bezdyskusyjnie potwierdzone dokumentami znalezionymi w archiwach - mówi Kaźmierczak i dodaje: Naszym zdaniem, oni - żeby Jarka zachęcić, żeby może zdecydował się na współpracę - dzielili się z nim informacjami i były to informacje potencjalnie niebezpieczne.
O przełomie w śledztwie krakowskiej prokuratury Kaźmierczak mówi, że jest on zaskoczeniem. Aleksander G. był w tamtym czasie, początku lat 90., jednym z liczących się biznesmenów. Był jednym z ludzi, którymi Jarek Ziętara się interesował - w tym sensie nie jest to zaskoczenie. Natomiast na pewno jest zaskoczeniem, że miał on być osobą podżegającą, skłaniającą do zabójstwa Jarka - podkreśla. G. był w puli ludzi, którymi Jarek się zajmował. Mogły być to tematy niebezpieczne, natomiast działanie prokuratury zaskoczyło nas. W sensie pozytywnym - dodaje.
Prokurator Artur Wrona podkreślił na konferencji prasowej, że wszystkie niezbędne czynności w toczącym się śledztwie zostaną wykonane do końca roku. Będziemy mieć wtedy pogląd co do tego, jaki będzie wynik tego postępowania oraz czy to jest jedyna osoba, która w tej sprawie będzie podejrzana lub oskarżona - powiedział. Myślę, że jesteśmy blisko wyjaśnienia faktycznego przebiegu zdarzeń i osób, które są odpowiedzialne za śmierć Jarosława Ziętary - zaznaczył.
Odniósł się również do faktu, że dotychczas nie udało się odnaleźć ciała dziennikarza. Czynimy starania, aby udało nam się to zrobić, i mamy nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone w tej sprawie - stwierdził.
Aleksander G. to były aktywny działacz PZPR, pracownik Służby Bezpieczeństwa, współpracownik tajnego wywiadu PRL. Gdy w 1989 roku padał poprzedni system, G. założył pierwszą polską sieć kantorów. Rok później był już - według tygodnika "Wprost" - najbogatszym Polakiem. Wtedy też wszedł do spółki Art-B, która wkrótce stała się symbolem największej afery pierwszych lat wolnej Polski. To wtedy zaginął Jarosław Ziętara.
Za przywłaszczenie miliardów starych złotych z Art-B Aleksandra G. zatrzymał UOP. Zaczął się proces, ale biznesmenowi udało się zostać senatorem. Osiem lat później, w 2001 roku, został jednak aresztowany za oszustwa podatkowe i celne. Po skazaniu odsiedział dwa wyroki, w tym jeden ośmioletni.