Bogdan Zdrojewski musi przeprosić polskiego zdobywcę Oskara, Zbigniewa Rybczyńskiego. To wyrok wrocławskiego sądu. Chodzi o wypowiedź, w której były minister kultury sugerował, że Rybczyński żądał zatrudnienia swojej żony w Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu.
Mam nadzieję, że to jest kamień węgielny do tego, żeby ludzie przestali się bać polityków, ministrów, dyrektorów, jakiś urzędników. Trzeba walczyć o swoje, trzeba dochodzić swoich praw - skomentowała wyrok Dorota Zgłobicka, żona znanego reżysera.
Cywilny proces toczył się o ochronę dóbr osobistych. Zdrojewski powiedział w wywiadzie dla lokalnej gazety, udzielonym w listopadzie zeszłego roku, że Rybczyński "żądał zatrudnienia swojej żony (w CeTA-PAP) na stanowisku dyrektorskim, ale otrzymał odmowę".
Wrocławski sąd orzekł, że wypowiedź b. ministra kultury naruszała dobre imię reżysera i nakazał Zdrojewskiemu opublikowanie przeprosin w tej samej gazecie. Dowodem w sprawie był m.in. mail wysłany przez Rybczyńskiego do Zdrojewskiego, w którym reżyser "prosi o wydanie decyzji w bardzo ważnej sprawie powołania koordynatora i jego asystenta". "Tak się składa, że tę funkcję w mojej opinii mogłaby pełnić dziś jedynie moja żona" - napisał w mailu Rybczyński.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Aneta Fiałkowska-Sobczyk powiedziała, że wiadomość mailowa wysłana przez Rybczyńskiego do Zdrojewskiego "nie była żądaniem, ale prośbą o akceptację bezpośredniej podległości żony w strukturze organizacyjnej CeTA".
Sąd podkreślił, że "powód argumentował, iż żona już wcześniej faktycznie wykonywała obowiązki zbliżone do tych, których miała się podjąć w ramach nowej struktury". Podanie informacji "żądał" sugeruje nepotyzm powoda i narusza jego dobre imię. Tym bardziej, że została wypowiedziana przez osobę znaną, szanowaną i wiarygodną oraz dotyczy osoby też cenionej i o określonym dorobku - mówiła sędzia. Sąd uznał też, że Zdrojewski, wypowiadając się na ten temat, co prawda działał w interesie społecznym, ale jego wypowiedź nie była prawdziwa.
Bogdan Zdrojewski zapowiedział już apelację od wyroku. "Będę walczył do skutku. Nie zgadzam się bowiem z argumentacją powoda przyjętą przez sąd. Jeżeli dziś miałbym ponownie podjąć decyzję w przedmiocie wniosku, o utworzenie nowego stanowiska, o bardzo szerokich kompetencjach, podległego jedynie dyrektorowi, zaś pomiędzy osobami zajmującymi te stanowiska trwałyby więzi rodzinne - decyzja w dalszym ciągu byłaby odmowna" - napisał były minister kultury w oświadczeniu.
Rok temu Rybczyński został dyscyplinarnie zwolniony ze stanowiska dyrektora artystycznego i rozwoju technologii Centrum Technik Audiowizualnych we Wrocławiu. Zarzucono mu nieprawidłowości finansowe. On sam twierdzi, że wiele razy informował ministerstwo kultury o tym, co dzieje się w Centrum, ale minister nie reagował.
Zbigniew Rybczyński jest absolwentem wydziału operatorskiego łódzkiej filmówki. Reżyser jest laureatem Oscara z 1983 r. za film krótkometrażowy "Tango". Debiutował w Se-Ma-Forze w 1973 roku filmem "Plamuz". Był to jeden z pierwszych w Polsce animowanych teledysków muzycznych ze Zbigniewem Namysłowskim w roli głównej.
Jest autorem wielu oryginalnych rozwiązań w sferze obrazu elektronicznego, a jego technika łączenia wielowarstwowych obrazów uzyskała amerykańskie patenty. Jako pierwszy wykorzystywał obraz wysokiej rozdzielczości HDTV.
Oprócz Oscara otrzymał m.in. nagrodę Emmy i Prix Italia za "Orkiestrę" oraz The Golden Gate Award za "Kafkę". Obsypany nagrodami został jego teledysk do utworu "Imagine" Johna Lennona.