Lech Wałęsa stracił ochronę BOR podczas wyjazdów zagranicznych - poinformował na Twitterze syn byłego prezydenta Jarosław Wałęsa. W rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą podkreślał, że koszty podróży agentów pokrywał były prezydent, a nie Biuro. Nasz dziennikarz poprosił BOR o komentarz. Jak usłyszał, decyzja dotyczy wszystkich byłych prezydentów, a powodów jest kilka.
Na każdy zagraniczny wyjazd - jak powiedział nam syn Lecha Wałęsy - z byłym prezydentem jeździł jeden funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Była zasada taka, że BOR nie płaci za te podróże, czyli mój ojciec musiał zapłacić za samoloty i hotele, ale ochrona była zapewniona. Teraz zostało to odebrane - powiedział nam Jarosław Wałęsa.
Nigdy nie przestanie mnie zadziwia ile zej woli jest w tych ludziach. Odebrano ochron BORu mojemu ojcu podczas podry zagranicznych.
WalesaMEP12 padziernika 2016
Jak donosi reporter RMF FM Krzysztof Zasada, Biuro Ochrony Rządu zdecydowało, że byli prezydenci nie będą mieli ochrony poza granicami kraju. Powodów - jak podaje BOR - jest kilka.
Po pierwsze - według Biura - ustawa o BOR, a także o uposażeniu byłych prezydentów gwarantuje im ochronę jedynie na terytorium Polski. Poprzednie kierownictwo Biura rozszerzyło zakres tej ochrony na zagranicę, ale to generowało ogromne koszty.
Przywracamy stan normalności, a także stan zgodny z prawem - usłyszał w BOR nasz dziennikarz.
Biuro odniosło się również do stwierdzenia Jarosława Wałęsy, że to jego ojciec ponosił koszty pobytu funkcjonariusza za granicą. To była tylko nieznaczna część kosztów, które ponosił Skarb Państwa - powiedział Krzysztofowi Zasadzie przedstawiciel BOR.
Jak zaznaczył, ochrona za granicą nie będzie teraz obowiązkowa, natomiast jeśli będą sygnały o możliwym zagrożeniu, wtedy ochrona będzie przyznawana. Samo Biuro będzie oceniać, czy przydzielenie funkcjonariusza bądź funkcjonariuszy jest uzasadnione.
(j., edbie)