Byli ministrowie finansów publikują list otwarty w związku z aferą wokół Mariana Banasia, obecnie szefa NIK, a wcześniej również ministra finansów. Domagają się pilnego wyjaśnienia sprawy, zadają też szereg pytań najważniejszym osobom w państwie – pisze portal money.pl.
List byłych ministrów finansów skierowano do prezydenta Andrzeja Dudy, marszałek Sejmu Elżbiety Witek oraz do premiera Mateusza Morawieckiego. Pod pismem podpisali się byli ministrowie finansów: Leszek Balcerowicz, Jarosław Bauc, Marek Belka, Marek Borowski, Mirosław Gronicki, Andrzej Olechowski, Jacek Rostowski i Mateusz Szczurek.
"Ujawnione w ostatnich dniach przez stację TVN szokujące informacje o Marianie Banasiu, byłym ministrze finansów i byłym szefie Krajowej Administracji Skarbowej są wysoce niepokojące i wymagają natychmiastowych działań. Przedstawione w mediach relacje biznesowe byłego ministra finansów ze światem przestępczym podważają moralną podstawę zaufania obywateli do administracji skarbowej. Jak podatnicy (krajowi i zagraniczni) mieliby ufać polskiemu aparatowi skarbowemu i uważać go za rzetelny, kiedy związki jego byłego szefa z przestępcami pozostają niewyjaśnione. Pracownicy administracji skarbowej nie mogą być pewni uczciwości decyzji swoich przełożonych, kiedy w sprawie ich byłego przełożonego pojawiają się tak poważne wątpliwości" - czytamy w liście, opublikowanym przez money.pl.
Jak dodano, sprawa Mariana Banasia daleko wykracza poza Ministerstwo Finansów. Zdaniem byłych szefów tego resortu, dotyka ona podstawowej kwestii uczciwości osób sprawujących wysokie urzędy w państwie oraz zachowania służb, których ustawowym zadaniem jest sprawdzanie przeszłości kandydatów na wysokie urzędy.
"Dlatego pytania, które wymagają natychmiastowego i szczegółowego wyjaśnienia, są następujące:
Jaki był faktyczny związek Ministra Banasia z osobami prowadzącymi hotel na godziny w kamienicy w Krakowie?
- Dlaczego w oświadczeniu majątkowym wykazał mało wiarygodną kwotę z wynajmu kamienicy? Czy w związku z tym minister Banaś nie popełnił przestępstwa, poświadczając nieprawdę poprzez zaniżanie dochodu do opodatkowania?
- Czy minister Banaś wiedział i aprobował niewydawanie paragonów za wynajem pokoi na godziny w swojej kamienicy i czy nie odprowadzenie należnego podatku VAT było tam normalną praktyką?
- Dlaczego CBA przez 8 miesięcy bada oświadczenie majątkowe ministra Banasia i czy powody tej przewlekłości dotyczą kamienicy w Krakowie?
- Na ile czyjaś wiedza o niejasnościach w oświadczeniu majątkowym mogła stanowić czynnik ograniczający zdolność podejmowania przez ministra Banasia niezależnych decyzji w organach którymi kierował?
- Kto z najważniejszych osób w państwie posiadał taką wiedzę i dlaczego nie stanowiła ona przeszkody przy kolejnych awansach w karierze ministra Banasia?
Oczekujemy podjęcia natychmiastowych działań szczegółowo wyjaśniających ww. okoliczności przez właściwe organy państwa. Jest ewidentne, że kontrola oświadczenia ministra Banasia przez CBA w tak długim czasie jest niewystarczającym środkiem zaradczym w sprawie takiej wagi. Kontrola ta, trwająca już osiem miesięcy, nie odkryła faktów, do których dotarli dziennikarze TVN w ciągu kilku tygodni. Tym samym nie zapobiegła powołaniu ministra Banasia na trzy wysokie stanowiska państwowe. Pilnego wyjaśnienia wymaga także rola służb specjalnych w tej sprawie, a nadzór nad postępowaniem wyjaśniającym powinien objąć osobiście Prezes Rady Ministrów" - czytamy.
Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.
Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".
Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.
W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.
Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl. Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.
W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.
Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.
Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.
Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę. Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.