Coraz trudniej porozumieć się prawicowemu prezydentowi Bydgoszczy z lewicową większością rady miasta. Na każdym kroku obie strony utrudniają sobie życie. Rada torpeduje pomysły prezydenta, a włodarz miasta nie pozostaje dłużny.
Niedawno prezydent wystawił rachunek przewodniczącej rady miasta za oficjalny obiad, na którym rozmawiano o sprawach Bydgoszczy. Z kolei za to, że kancelaria prezydenta z opóźnieniem przesłała jego oświadczenie majątkowe, przewodnicząca wystąpiła o obcięcie prezydenckiej pensji. Teraz prezydent grozi jej sądem.
Od jutra likwidowane są niektóre połączenia autobusowe. Prezydent wskazuje, że winni są radni SLD, którzy zdecydowali o obcięciu dotacji na komunikacje i publicznie wylicza ich nazwiska.
Z kolei za wnioski przewodniczącej rady miasta, z którymi jak tłumaczy Felicja Gwińcińska, prezydent powinien sobie poradzić, on odpłaca jej pismami kierowanymi na jej na adres domowy z dopiskiem: nie przewodnicząca, a po prostu radna Felicja Gwińcińska.
Foto: Archiwum RMF
13:35