Do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęły dwie apelacje od wyroku skazującego na dożywocie Kajetana P., który w 2016 r. brutalnie zamordował 30-letnią lektorkę języka włoskiego - informuje Interia. Obrona mężczyzny chce uchylenia wyroku, a prokuratura - uznania Kajetana P. za poczytalnego.
26 stycznia 2021 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kajetana P. na dożywocie za zabójstwo lektorki języka włoskiego. Uznał go także za winnego zaatakowania funkcjonariusza policji, który w dniu 26 lutego 2016 roku konwojował go w samolocie lecącym z Malty do Polski.
Uzasadnienie wyroku nie było jawne. Proces toczył się z wyłączoną jawnością.
Sąd orzekł karę dożywotniego pozbawienia wolności, choć Kajetan P. miał - jak wynika z opinii biegłych - w chwili popełniania obu czynów ograniczoną poczytalność.
Sąd zdecydował, że Kajetan P. ma odbywać karę w systemie terapeutycznym. Zobowiązał go także do zapłaty po 75 tysięcy złotych dla matki i ojca zamordowanej przez niego kobiety.
Jak informuje Interia, do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęły dwie apelacje dot. wyroku skazującego Kajetana P. na dożywocie. "Prokurator zgadza się z wymiarem kary, ale zaskarżył wyrok w całości co do kwalifikacji prawnej na niekorzyść Kajetana P. - uważa, że działając był poczytalny. Obrona również złożyła apelację, która składa się z kilkudziesięciu stron. Zaskarża wyrok w całości, twierdzi, że został źle uzasadniony i wnosi o jego uchylenie" - relacjonuje portal.
Jak podaje Interia, akta sprawy Kajetana P. w listopadzie 2021 r. przesłano biegłym z zakresu psychiatrii. Sąd czeka teraz na ich opinie.
3 lutego 2016 roku w mieszkaniu przy ul. Skierniewickiej na warszawskiej Woli 27-letni Kajetan P. umówił się na lekcję języka włoskiego z 30-letnią tłumaczką Katarzyną J. Mężczyzna kilkakrotnie dźgnął kobietę nożem w szyję. Ciało rozczłonkował i przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania przy ul. Potockiej na Żoliborzu.
Żeby zatrzeć ślady zabójstwa, Kajetan P. spowodował pożar w mieszkaniu. Zwłoki Katarzyny J. odkryli gaszący ogień strażacy.
Od 6 lutego 2016 r. Kajetan P. był poszukiwany przez prokuraturę listem gończym. Ujęto go po 11 dniach na Malcie i przekazano Polsce. Śledczy informowali, że mężczyzna chciał się przedostać do Afryki - Tunezji, lub Libii. Zamierzał żyć na pustyni.
Podczas przesłuchania Kajetan P. nie okazał skruchy. Powiedział śledczym, że Katarzyna J. była przypadkową ofiarą. Mówił, że postanowił zabić człowieka "w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami". Telefon do kobiety znalazł na stronie internetowej z ogłoszeniami, ofertami korepetycji językowych; wybrał ją, bo nie zamieściła swojego zdjęcia.
Z wyjaśnień Kajetana P. wynika, że wszystko zostało zaplanowane. Mężczyzna, zwolnił się wcześniej z pracy, do mieszkania Katarzyny J. przyniósł nóż, piłę i torbę; po odcięciu jej głowy zaczął sprzątać, a ubrudzone krwią ręczniki wrzucił do pralki, którą włączył. Chciał też zmylić śledczych. W tym celu, początkowo zamówił taksówkę na warszawskie Bielany, potem zamówił kolejną - ale popełnił błąd i podał swoje nazwisko. Wtedy też - jak sam twierdził - "wszystko się posypało".