W szkołach jest 21 tysięcy wakatów na stanowiskach nauczycieli. To zarówno pełne etaty, jak i wakaty po kilka godzin. To dane Ministerstwa Edukacji i Nauki. Co w praktyce oznaczają te liczby?

REKLAMA

Zdaniem ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka problemu nie ma. Jak mówi szef MEiN, w polskich szkołach pracuje ponad 700 tysięcy nauczycieli i nieobsadzone miejsca to niespełna 1 procent. Poza tym to nic niezwykłego o tej porze roku - uważa Czarnek. Zawsze w wakacje był ruch kadrowy i nie ma żadnego zagrożenia - zapewnia.

Z kolei prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz uważa, że realnie brakuje znacznie więcej nauczycieli - nawet 50 tysięcy. Strona kuratoryjna podaje mniej więcej 25 tys., a drugie 25 tys. to są godziny ponadwymiarowe, które dodatkowo wzięli na siebie nauczyciele - mówi Broniarz.

Ogłoszenia o pracę

Jak to wygląda w praktyce? Na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego na Lubelszczyźnie jest ponad 500 wakatów. Jest problem zwłaszcza w wiejskich szkołach.

W szkole podstawowej w podlubelskiej Kolonii Krasienin w gminie Niemce od zaraz potrzebny jest nauczyciel chemii, przyrody i fizyki.

Zamieściłam zgodnie z obowiązującymi przepisami ogłoszenie na stronie lubelskiego kuratora oświaty o wakatach, wystąpiłam do urzędu pracy o informację, czy takie osoby są zarejestrowane - mówi dziennikarzowi RMF FM Krzysztofowi Kotowi dyrektorka szkoły Anna Czernicka-Szpakowska.

Co w sytuacji, gdy urząd pracy odpowie, że nie ma zarejestrowanej takiej osoby, a na ogłoszenie w kuratorium nikt nie odpowie? Wtedy występujemy do kuratora oświaty na zgodę na zatrudnienie niezgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Wtedy możemy na maksymalnie rok zatrudnić osobę, która nie posiada kwalifikacji do nauczania danego przedmiotu. Mamy nauczyciela biologii, który mógłby uczyć chemii, ponieważ ukończył analitykę chemiczną na Akademii Rolniczej. Biolog jest też w stanie uczyć przyrody, więc mam nadzieję, że uda się to połączyć, wtedy pani łącznie będzie miała pół etatu - mówi Anna Czernicka-Szpakowska.

"Młodych nauczycieli jest jak na lekarstwo"

Gdyby nie emerytowani nauczyciele, byłoby ciężko ułożyć plan lekcji. Młodych nauczycieli, którzy po studiach rozpoczynają pracę w szkołach, jest jak na lekarstwo - mówi Mariusz Banach wiceprezydent Lublina do spraw oświaty.

Mamy szkoły, gdzie ok. 1/3 nauczycieli stanowią emeryci - bez emerytów byśmy sobie nie poradzili. To jest dramat, za który zapłacimy za chwilę, kiedy tym emerytom już się odechce albo nie będą mieli siły pracować, wtedy rzeczywiście będzie bardzo źle. To można odwrócić dosyć szybko - trzeba po prostu zwiększyć pracę nauczycieli i to zwiększyć radykalnie - dodaje wiceprezydent Lublina.

"Musimy kombinować"

Na niespełna tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego problemy z dopięciem planu lekcji są także w szkole podstawowej numer 34 w Olsztynie.

Jest duży problem - jeszcze układamy ten plan, na szczęście mamy jeszcze tydzień, natomiast problem jest spory, musimy tak kombinować z nauczycielami, żeby ich po prostu ściągnąć, chociaż na parę godzin - mówi dyrektor tej podstawówki Marek Wąsik.

Największy problem u niego w szkole jest z chemią. Wąsik przyznaje, że wielu nauczycieli łączy pracę w kilku placówkach. Co chwilę dostaję prośby od któregoś z nauczycieli o możliwość pracy w drugiej szkole - mówi.