Watykan ukarał biskupa seniora diecezji bielsko-żywieckiej Tadeusza Rakoczego. Stolica Apostolska zakazała mu uczestnictwa w celebracjach i spotkaniach publicznych. Musi też wpłacić określoną kwotę na rzecz Fundacji św. Józefa. To pokłosie sprawy związanej z tuszowaniem pedofilii wśród duchownych - Rakoczy zignorował informacje od ministranta, który przekazał mu, że był molestowany.
"Działając na podstawie przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego i motu proprio papieża Franciszka Vos estis lux mundi, Stolica Apostolska - w następstwie formalnych zgłoszeń - przeprowadziła postepowanie dotyczące sygnalizowanych zaniedbań bp. Tadeusza Rakoczego w sprawach nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych wobec osób małoletnich" - napisano w komunikacie opublikowanym przez Archidiecezję Krakowską.
Stolica Apostolska podjęła wobec bp. Rakoczego następujące decyzje:
- zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych;
- nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy;
- zakaz uczestniczenia w zebraniach plenarnych Konferencji Episkopatu Polski;
- wpłacenie z prywatnych środków odpowiedniej sumy na rzecz Fundacji Świętego Józefa powołanej przez Konferencje Episkopatu Polski, z przeznaczeniem na działalność prewencyjną i pomoc ofiarom nadużyć.
Portal Onet we wrześniu 2020 roku opublikował teksty, w których Janusz Szymik, ofiara wykorzystywania seksualnego, opowiedział, jak ks. Jan W. - w latach 1984-2014 proboszcz w Międzybrodziu Bialskim - wykorzystywał seksualnie chłopców, w tym również i jego. Wspominał, że udał się w tej sprawie do ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego bp. Tadeusza Rakoczego, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 i poprosił o interwencję, której jednak nie było.
Wobec braku działań Szymik opowiedział o wszystkim ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu. Duchowny podkreśla, że osobiście umówił się z kard. Stanisławem Dziwiszem i wręczył mu list, w którym opisał konkretne przypadki księży dopuszczających się molestowania nieletnich, w tym przypadek z Międzybrodzia Bialskiego.
Kard. Dziwisz po tekście Onetu wydał oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie "wobec ogromnej krzywdy, która została wyrządzona Panu Januszowi Szymikowi" i zapowiedział, że podejmie kroki w celu osobistego spotkania z nim. Proponował powołanie niezależnej komisji do zbadania sprawy. Zaznaczył, że nie przypomina sobie, by otrzymał dokumenty w tej sprawie.
Janusz Szymik skierował list do papieża Franciszka, w którym prosił o powołanie niezależnej komisji i jak najszybsze wyjaśnienie jego sprawy, a także o ukaranie hierarchów: bpa Rakoczego i kard. Dziwisza, którzy nie podjęli działań.
W październiku ubiegłego roku zakończył się etap diecezjalny dochodzeń w sprawie zasygnalizowanych zaniedbań bpa Rakoczego w prowadzeniu spraw o nadużycia seksualne wobec małoletnich ze strony dwóch duchownych diecezji.
W marcu Państwowa Komisja ds. Pedofilii skierowała do prokuratury zawiadomienie w sprawie sześciu duchownych, którzy mieli nie poinformować organów ścigania o molestowaniu dzieci przez podległe im osoby. Portal Onet podał, że zawiadomienie dotyczyło m.in. Tadeusza Rakoczego, Stanisława Dziwisza, Romana Pindla i Piotra Gregera.
Zawiadomienie trafiło do krakowskiej prokuratury regionalnej. Wskazano w nim na możliwość popełnienia przestępstwa z art. 240 Kodeksu Karnego - chodzi o karalne niezawiadomienie o przestępstwie. Duchowni wskazani w zawiadomieniu mieli wystarczającą wiedzę o wykorzystaniu seksualnym dzieci w latach wcześniejszych. Komisja podkreśliła, że nie ma przeszkód formalnych, by pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej.
21 marca w kościołach diecezji bielsko-żywieckie odczytany został komunikat kurii, w którym podkreślono, że "nie ma i nie będzie jakiegokolwiek przyzwolenia na tuszowanie przypadków wykorzystania seksualnego osób małoletnich".