Sejm wcale nie jest jednorodny. Wśród posłów są prawdziwi bogacze, ale i biedacy oraz ci, którzy sprytnie zadbali o to, żeby nie posiadać nic oficjalnie. Oto wniosek po prześwietleniu oświadczeń majątkowych, jakie posłowie złożyli pod koniec kwietnia. Nasz dziennikarz przeglądając dokumenty, znalazł tam dziwne - co najmniej - wpisy. Jeden z parlamentarzystów wśród wartościowych przedmiotów wpisał... aparat do usuwania owłosienia.
Korzystniej prezentuje się wicemarszałek Eugeniusz Grzeszczak z PSL, posiadający dwa domy (mieszka na 220 m kw.), warte 500 tys. 2 hektary gruntów ornych, i działkę rekreacyjną, a do tego okazałe Audi A4 z 2008.
Podobne Audi, tyle że z 2006 jest własnością wicemarszałka Cezarego Grabarczyka (PO). Były minister infrastruktury jednak poza autem, udziałem w łodzi żaglowej MAK 747 i 82 tys. złotych na koncie nie ma nic więcej. Ani domu, ani mieszkania, ani działek czy innych nieruchomości, przynajmniej takich, które byłyby jego własnością.
Wicemarszałek Wanda Nowicka ma na koncie 215 tysięcy złotych (na początku kadencji było to 107 tys.), 56 tys. dolarów i prawie 13 tys. euro. Jerzy Wenderlich z SLD - 95 tysięcy, wart niemal milion złotych dom oraz 11-letnie Volvo S40.
Wicemarszałek Marek Kuchciński w swoim oświadczeniu poza 130 m kw. domem wartym 850 tys. zadeklarował posiadanie trzech działek i - w rubryce dotyczącej przedmiotów o wartości powyżej 10 tys. złotych - obrazy, grafiki, rzeźby i rysunki, oraz książki i albumy.
Sportowcy to w Sejmie dość osobliwa grupa osób, dość majętnych. Wiceprezes PZPN Roman Kosecki wartość swojego domu ocenia na 6,2 miliona, posiada też kilka działek o wartości od 4,5 miliona do 220 tysięcy. Były piłkarz Cezary Kucharski zadeklarował posiadanie 1 160 tys. złotych, 600 tysięcy euro, domu za 2,5 miliona, mieszkania za ponad 1,1 mln oraz, uwaga, - 17 innych mieszkań, wartych łącznie kilka milionów! Manager Roberta Lewandowskiego ma do tego dwa auta Audi Q7. Znacznie skromniej wypada przy nim Jagna Marczułajtis, która na początku kadencji w oświadczenie wpisała m.in. konia czystej krwi arabskiej. Obecnie deklaruje posiadanie 48 tys. euro, domu za 2,5 miliona i działki za 1,9 miliona.
Oświadczenia majątkowe zawierają też kłopotliwą rubrykę "składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. złotych". Zwykle wpisuje się tam samochody, jednak nie tylko. To tam właśnie Sławomir Nowak (także np. Ryszard Kalisz, choć ten robił to już w oświadczeniach z poprzednich lat) wpisał swój budzący ostatnio spore emocje zegarek. Wypełnienie tej rubryki nastręcza posłom sporo kłopotów, z których najchętniej wychodzą... pomijając ją.
Zdarza się jednak deklarowanie księgozbiorów (Janusz Palikot wartość swojego szacuje na... 450 tysięcy), wyposażenie mieszkań i mebli (Palikot - za 3 miliony). Kilkoro posłów (Grabarczyk, Kozdroń, Gawłowski) jest właścicielami bądź współwłaścicielami łodzi.
Całkiem pokaźna jest też w Sejmie grupa posiadaczy motocykli. Mają je m.in. posłowie Bauć (Junaka za 14 tys.), Bodio (BMW), Brambora (Yamaha F21), Czerwiński (BMW1200 ccm), Hok (BMW 650 GS), Orion-Jędrysek (Kawasaki; 250 i 450 ccm), Sikorski MW 650 z lat 70, z przyczepą) i Grzegorz Raniewicz, który oprócz motoru Yamaha posiada też zabytkowy BMW R35 z lat 50. Motocykle posiadają też panie; Dorota Rutkowska (Suzuki Intruder) i była minister Elżbieta Radziszewska (Yamaha TDR).
Kilkoro posłów posiada warte ponad 10 tys. przyczepy campingowe, prowadzący gospodarstwa deklarują posiadanie maszyn rolniczych, ciągników, są też jednak ruchomości nietypowe. Nie chodzi nawet o fortepian poseł Anny Paluch, dzieła sztuki Andrzeja Jaworskiego (za 35 tys.) czy wyposażenie pracowni projektowej męża Anny Fotygi za 50 tys.
Poseł Wojciech Penkalski zadeklarował np. posiadanie wartej ponad 10 tys. kolekcji monet i kart telefonicznych, numizmatyk i filatelista Piotr Chmielowski swoje zbiory monet srebrnych i złotych oraz znaczków pocztowych wycenił na 60 tysięcy. Są też wpisy tak nietypowe jak depozyt metali przemysłowych poseł Krystyny Pawłowicz z PiS (słaba inwestycja; w ub. roku był wart 160 tys., obecnie - 137 tys.), ekspozycja w muzeum ojca posła Arkadego Fiedlera z PO, opryskiwacz sadowniczy Cezarego Olejniczaka z SLD, czy należący do posła Ruchu Palikota Henryka Kmiecika wart 25 tysięcy aparat o zagadkowej nazwie MICROLYSIS. Aparat służy do... usuwania owłosienia prądem o wysokiej częstotliwości i bioaktywnym żelem.
Osobną kategorią posłów jest grupa tych, którzy, choć z pewnością nie są biedni, oficjalnie jednak nie mają własności. Można do nich np. zaliczyć Andrzeja Piętaka z Ruchu Palikota, posiadacza kilkuhektarowej, wartej 2 miliony fermy norek, który na początku kadencji deklarował się jako posiadacz 300 metrowego domu za 800 tysięcy, a obecnie już go nie ma. Powodem znikania majątku bywają też perypetie rodzinne, jak w wypadku Mariusza A. Kamińskiego, obecnie posiadającego wyłącznie 11 tysięcy złotych, choć na początku kadencji miał wart 500 tysięcy dom, działki i Toyotę...
Zastanawiać może jednak fakt, że np. wieloletni poseł, prawnik, były minister i wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk ma jedyny majątek w postaci oszczędności, udziału w łódce i samochodu - bez mieszkania, domu czy jakiejkolwiek innej własności, a właściciel wydawnictwa, kamienicy i licznych działek Roman Kotliński deklaruje z kolei, że zgromadził 16 złotych...