Izrael postawił nowy punkt kontrolny zacieśniając w ten sposób jeszcze bardziej blokadę Strefy Gazy i dzieląc ją faktycznie na dwie części. Izraelczycy zrobili to po tym, jak rano wybuchły dwie bomby, podłożone w samochodach, zaparkowanych na trasie patroli armii izraelskiej i w pobliżu osiedli żydowskich.
Jeden żołnierz został ranny. Wczoraj w nocy Palestyńczycy ostrzelali jedno z osiedli pociskami z moździerza. Rzecznik sił zbrojnych Izraela poinformował wczoraj rano, że pierwszy samochód z materiałami wybuchowymi został umieszczony w rejonie przejścia granicznego Karni w pobliżu osiedla Netzarim a drugi przy wjeździe do osiedla Morag. Celem nocnego ostrzału były natomiast osiedla Elei Sinai i Dugit. Rzecznik armii izraelskiej oskarżył palestyńskie autonomiczne władze w Gazie o "rozmyślne sprowokowanie obecnej eskalacji fali przemocy i terroryzmu". Izraelski wojskowy nie rozwinął jednak dalej tej myśli. Były premier Izraela Barak powiedział natomiast, że armia izraelska i służby bezpieczeństwa zdecydowanie rozprawią się ze sprawcami zamachów, bez względu na to, gdzie terroryści mogą się obecnie znajdować.
W Jerozolimie nadal trwają rozmowy dwu głównych izraelskich partii - Likudu i Partii Pracy - w sprawie stworzenia wspólnego "rządu narodowej jedności". Czwartkowe rozmowy, które przeciągnęły się do późnych godzin wieczornych, nie przyniosły żadnego postępu w głównej kwestii: podziału tek w nowym rządzie. Wieczorem w czwartek Szaron zakomunikował jednak, że nadal liczy
na sformowanie gabinetu na przełomie tygodnia. W ten weekend do Izraela po raz pierwszy przyjedzie nowy amerykański sekretarz stanu Colin Powell. Oczekuje się, że Powell może naciskać na Izraelczyków, by złagodzili blokadę Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu, co pomoże uratować palestyńską gospodarkę przed kompletną ruiną.
foto RMF FM
00:0