W szpitalu w Warszawie przyszły dziś na świat bliźnięta syjamskie. Chłopcy są zrośnięci brzuszkami, ich życiu nic nie zagraża. Teraz muszą przejść specjalistyczne badania, a później czeka ich operacja rozdzielenia. "Możliwe, że dzieci zostaną poddane operacji jeszcze dzisiaj" - mówi zastępca dyrektora ds. lecznictwa warszawskiego szpitala przy ul. Litewskiej Marta Kuczabska.
Do zaplanowanego porodu przez cesarskie cięcie doszło dziś rano. Jak powiedział nam szef położnictwa szpitala, w których bliźnięta przyszły na świat, prof. Mirosław Wielgoś, dzieci urodziły się w stanie dobrym, z pełną wydolnością krążeniową i oddechową. Chłopcy zrośnięci są brzuszkami, ale badania wykazały, że każdy z nich ma własne, osobne narządy. Wspólna jest jedynie tzw. pętla jelitowa i ona właśnie wymaga chirurgicznego rozdzielenia.
Nieprawidłowość ciąży stwierdzono już na etapie prenatalnym, stąd staranne przygotowanie procedur.
Pierwszy przekaz o narodzinach zrośniętych dzieci pochodzi z Anglii. W 1100 roku przyszły tam na świat dwie dziewczynki zrośnięte od barków do bioder. Żyły 34 lata. W literaturze, należącej dziś do historii medycyny, opisano około stu takich par, w większości płci żeńskiej.
Największą sławę zdobyli urodzeni w 1811 roku w Syjamie (obecnie Tajlandia) bracia Eng i Chang, którzy nigdy nie zgodzili się na rozdzielenie i razem zmarli w 1874 roku. Bliźniacy ci poślubili córki pastora z Północnej Karoliny i mieli 22 zdrowych dzieci. W wieku 63 lat Chang doznał śmiertelnego udaru mózgu. Eng, któremu zaproponowano chirurgiczne oddzielenie od zmarłego brata, odmówił stanowczo i umarł kilka godzin później. Żyli najdłużej ze wszystkich znanych zrośniętych par bliźniąt. Nazwa zrośniętych ze sobą bliźniąt wywodzi się właśnie od dawnej nazwy Tajlandii - Syjamu, gdzie urodzili się bracia.