To wyjątkowo cenne materiały dla badaczy, dla prokuratury i wyjątkowo wartość miały też dla pułkownika Witolda Z. - mówi Marek Biernacki. Były minister koordynator specsłużb i członek sejmowej speckomisji w ten sposób komentuje ujawnioną przez RMF FM zawartość szafy byłego esbeka i wysokiego rangą funkcjonariusza UOP.

REKLAMA

Wykaz funkcjonariuszy kadrowych Gestapo czy Abwehry z czasów wojennych, ale przede wszystkim dane osób, które były niemieckimi agentami. Dziennikarze RMF FM ujawnili sensacyjne informacje dotyczące zawartości szafy Witolda Z., byłego prominentnego esbeka, a później wiceszefa delegatury UOP w Katowicach.

Marek Biernacki przyznaje, że w większości dokumenty te były nieznane, co do wielu było wiadomo, że są zniszczone. Jak mówi, teraz otwiera się wielkie pole działań dla historyków, ale i prokuratury, bo te archiwalne dane mogły być bezprawnie wykorzystywane. Na przykład spis agentów gestapo. Wiadomo, że ci ludzie byli wynagradzani za swa współpracę majątkami, między innymi pożydowskimi.

"Proszę pamiętać, że żyją ich rodziny i dysponują tymi majątkami. Z dzisiejszego punktu widzenia można na to tak spojrzeć, że ten pan i jego otoczenie mogło to spokojnie wykorzystywać i do szantażu, i do robienia różnych interesów" - mówi nam były minister koordynator specsłużb i członek sejmowej speckomisji.

Dodaje, że bezcenne są też dane o tajnych komórkach Służby Bezpieczeństwa, bo wiedza o nich jest nikła.

"Jak działały grupy ubeckie, czy może są dokumenty, które dotyczyły inwigilacji Kościoła. Wiem, że dochodziło tam nawet do mordów" - przyznaje Biernacki.

Z ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika, że Pion Śledczy IPN nie wyklucza nowych śledztw w tych sprawach.

Sensacyjna zawartość szafy byłego esbeka

Jesienią ubiegłego roku prokuratorzy Pionu Śledczego IPN wraz z agentami ABW zabezpieczyli tajne dokumenty z nielegalnego archiwum pułkownika Witolda Z.

Jak poinformowali dziennikarze RMF FM Krzysztofa Zasada i Marek Balawajder, szczególną uwagę przykuwają dwa zbiory dokumentów.

Chodzi o wykaz funkcjonariuszy kadrowych Gestapo, Abwehry i niemieckiej policji na Śląsku z czasów wojny, ale przede wszystkim o dane osobowe kilkuset osób, które w tym czasie były niemieckimi agentami w regionie. To nie wszystko.

Teczki obejmują kompletne, powojenne losy konfidentów. Co robili, gdzie pracowali i na jakich stanowiskach, a do tego, do kogo wyjeżdżali za granicę.

Nieznane szyfrogramy, specgrupy do zwalczania opozycji

Kolejne, sensacyjne materiały z szafy pułkownika, dotyczą czasów bardziej współczesnych. Chodzi o stan wojenny na Śląsku. W dokumentach znaleziono m.in. nieznane szyfrogramy dotyczące pacyfikacji kopalni Wujek, ale także szczegółowe informacje dotyczące działających w służbie bezpieczeństwa specgrup do zwalczania opozycji, Kościoła i związków wyznaniowych. Jak ustaliliśmy, dokumenty obejmują dane o składach tych grup, dowódcach, plany operacji specjalnych, taktykę i sposoby działania tajnych komórek.

Wśród dokumentów z początku lat 80. są też teczki opisujące sytuację na Śląsku po wprowadzeniu stanu wojennego. Chodzi o zakłady pracy ze szczególnym uwzględnieniem strajków. Jak się dowiedzieli reporterzy RMF FM, w materiałach są również akta powstałe na podstawie notatek informatorów. Znajdują się w nich dane o szkoleniach służb specjalnych z Czechosłowacji, które przygotowywano do tłumienia rozruchów z Polsce w 1981 roku.

Zdjęcia z "mostu szpiegów"

Pułkownik Witold Z. miał też w swych archiwach ponad 80 fotografii ukazujących przekazywanie agentów na moście Glienicke zwanym "mostem szpiegów", a który łączył Berlin Wschodni z Zachodnim. Zdjęcia obejmują m.in. ostatnią i najbardziej spektakularną wymianę z 11 lutego 1986 roku. Obrońca praw człowieka i więzień polityczny Natan Szaranski oraz trzech agentów Zachodu zostało wymienionych za Karla Koechera i czterech innych agentów z bloku wschodniego.

W szafie Witolda Z. były też materiały szkoleniowe MSW z lat 50. do lat 70. Dotyczą one werbunku agentów wywiadu, dokumenty związane z prowadzeniem werbunku w Niemczech, instrukcje jak zwalczać podziemie rewizjonistyczne, a także jak sprowadzać agentów z praktyk wywiadowczych odbywających się w latach 70. na terenie Niemiec.

Najstarsze teczki z szafy pułkownika zawierają natomiast dokumenty stworzone przez oddział II Sztabu Generalnego z lat 1933-34 opisujące działania wywiadowcze na terenie Czechosłowacji.

Kolejne śledztwa w sprawie sensacyjnych dokumentów

Po analizach dokumentów, które odnaleziono u Witolda Z., w sprawie tajnych komórek działających w SB, które podejmowały specjalne akcje przeciwko opozycji i Kościołowi, może się okazać, że ktoś z uczestników tych działań powinien odpowiadać za przestępstwa.

W szafie pułkownika Z. były bowiem dane dowódców, składów tych specgrup i między innymi planów operacji. Być może te teczki rzuca nowe światło na prześladowania, czy nawet zabójstwa księży i opozycjonistów.

Odnaleziony spis konfidentów z czasów wojny też wymaga prześwietlenia.

Śledczy muszą też zbadać, czy i w jaki sposób Witold Z. wykorzystywał ten wyjątkowo wrażliwy zbiór danych. Taka wiedza mogłaby posłużyć do różnego rodzaju szantażu, ale można sobie też wyobrazić, że szantażowani są także spadkobiercy rodzin niemieckich konfidentów.

Kim jest Witold Z.? Były funkcjonariusz SB pozytywnie zweryfikowany

Pułkownik Witold Z. w czasach PRL był funkcjonariuszem SB Departamentu I MSW. Pracował w Niemczech. Po dojściu do władzy demokratycznej opozycji, wrócił do kraju. Pozytywnie przeszedł weryfikację i trafił na eksponowane stanowisko w Urzędzie Ochrony Państwa.

Po akcji prokuratorzy z IPN i ABW, którzy we wrześniu zeszłego roku zabezpieczyli w domu pułkownika archiwalne dokumenty, Witold Z. usłyszał zarzuty z ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Chodzi o nielegalne posiadanie archiwalnych akt. Grozi za to do 8 lat więzienia.