13 maja w Wiśle w Biegu po Nowe Życie po raz 22. spotkają się wszyscy, którym na sercu leży dobro polskiej transplantologii. Z kijami do nordic walking pomaszerują osoby po transplantacjach, znane osobistości ze świata teatru, filmu, sportu i muzyki oraz lekarze.
Przemysław Saleta, słynny bokser i kickbokser nie interesował się specjalnie transplantologią, dopóki nie zachorowała jego córka Nicole. To było dla wszystkich wielkie zaskoczenie, bo diagnoza pojawiła się z dnia na dzień. W jego rodzinie ani w rodzinie Ewy Pacuły, mamy dziewczyny, nikt wcześniej nie miał problemów z nerkami. Okazało się, że ratunkiem dla Nicole będzie przeszczep nerki, alternatywa dla dializ, które bardzo utrudniają i ograniczają życie. Saleta zdecydował się oddać córce nerkę. Miał pecha, bo doszło u niego po zabiegu do komplikacji, co bardzo rzadko się zdarza. Mimo tego wrócił do zdrowia, do aktywnego życia, do uprawiania sportu. Stwierdził, że trzeba zrobić coś, co będzie promowało ideę transplantologii.
W Polsce nadal część osób ze skrajną niewydolnością serca, wątroby, płuc czy nerek umiera tylko dlatego, bo w porę nie udaje się znaleźć dawców dla nich. Nie rozmawiamy z bliskimi o tym, czy w wypadku naszej nagłej śmierci lekarze mogą pobrać narządy do transplantacji, zbyt mała jest nadal wiedza co do możliwości uratowania życia bliskiej osoby poprzez oddanie jej swojej nerki czy fragmentu wątroby. Nie mamy świadomości, że znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że na którymś etapie swojego życia będziemy potrzebowali transplantacji niż to, że będziemy po śmierci dawcami.
Przyczyną obaw jest najczęściej niewiedza, dlatego narodził się projekt Biegu po Nowe Życie, na początku skromnego teraz już dużego wydarzenia promującego transplantologię, przekazującego rzetelną wiedzę na temat tej dziedziny medycynyArkadiusz Pilarz, dyrektor "Biegu po Nowe Życie"
13 maja w Wiśle odbędzie się już 22. edycja tego wydarzenia, w czasie którego osoby po transplantacjach, znane osobistości ze świata teatru, filmu, sportu i muzyki oraz lekarze i koordynatorzy transplantacyjni będą maszerować z kijami do nordic walking, by o transplantologii zrobiło się głośno.
W tym roku do tradycyjnie trzyosobowych sztafet dołączą kolejni uczestnicy - uczniowie ze szkół województwa śląskiego. W kolejnych miesiącach szkoły, które się przyłączyły do wydarzenia i zostały ambasadorami polskiej transplantologii, odwiedzą osoby po transplantacjach, opowiedzą o tym, co przeszły, jak teraz żyją, powiedzą więcej o przeszczepieniach i dawstwie narządów - dodaje Arkadiusz Pilarz, dyrektor Biegu.
To bardzo poruszające historie. Jakub Janczewski ma za sobą dwa przeszczepy nerki. Jego problemy ze zdrowiem zaczęły się, gdy miał 11 lat. Lekarz zlecił badanie moczu, było w nim białko, okazało się, że Jakub cierpi na kłębuszkowe zapalenie nerek. Miał 18 lat, gdy zaczął dializy. Po dwóch latach dostał pierwszą nerkę. Kiedy się "zużyła", przeszczepiono mu drugą. Karol Prętnicki miał 43 lata, gdy przeszczepiono mu serce. W chwili przeszczepu pan Karol miał 43 lata.
Nie miałem żadnych obciążeń genetycznych, zupełnie przypadkowo, podczas RTG klatki piersiowej okazało się, że mam bardzo duże serce. Padło określenie "kardiomiopatia rozstrzeniowa". Kompletnie nie wiedziałem, co to za choroba - wspomina mężczyzna.
Agnieszka Miczyńska żyje dzięki transplantacji wątroby. Nie miała pojęcia, że cierpi na genetyczną chorobę Wilsona. Miała 27 lat, gdy zapadła w śpiączkę, a lekarze nie kryli przed jej bliski, że jeśli nie znajdzie się dla niej wątroba, Agnieszka umrze.
Na szczęście zdarzył się cud i znaleziono dla niej narząd w przeciągu kilku dni. Nie wszyscy chorzy mają niestety tyle szczęścia - mówi Tomasz Furtak - rzecznik prasowy Biegu po Nowe Życie zapraszając wszystkich do kibicowania nie tylko osobom po przeszczepieniu już 13 maja w Wiśle.