"Znam wiele osób, które utrata pracy doprowadziła do ubóstwa. Są to osoby samotnie gospodarujące i rodziny. Są wśród nich ludzie, którzy wcześniej, pracując, radzili sobie bardzo dobrze i zasilali grupę osób bogatych w Polsce" - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Karolina Gajda, która na co dzień pomaga osobom skrajnie ubogim i bezdomnym w ramach swojej działalności w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie. Z Karoliną Gajdą, streetworkerem w krakowskim MOPS-ie, rozmawia Katarzyna Krawczyk.
INTERIA.PL: Co sprawiło, że zdecydowała się pani pomagać potrzebującym bezdomnym?
Karolina Gajda, MOPS: Z osobami bezdomnymi miałam styczność w swoim miejscu zamieszkania. Były to osoby młode, jednak niektóre z nich nie miały już szansy na powrót do domu rodzinnego. Osoby te wzbudziły moje zainteresowanie, jednak nie zamierzałam wtedy podejmować pracy z bezdomnymi. W wyniku zbiegu okoliczności trafiłam na studia na kierunku resocjalizacja, następnie w wyniku kolejnego zbiegu okoliczności podjęłam pracę w MOPS. Tu już sama wybrałam rodzaj pracy i kategorię klientów, kierowana doświadczeniami sprzed studiów.
Na co dzień styka się pani ze skrajnym ubóstwem - jak wygląda jego rzeczywisty obraz? Jakie odczucia, emocje, kryją się za słowami bezdomność i ubóstwo? Nie chodzi mi tu tylko te odczucia, które pani ma, ale też o te, które mają ludzie panią otaczające.
Długotrwałe ubóstwo powoduje u większości osób skrajnie ubogich redukcję potrzeb do tych najbardziej podstawowych (większości potrzeb nie są w stanie zaspokoić, stąd wycofywanie się z nich). Wywołuje to postawę bierności, apatii.
Odczucia tych osób można podzielić na kategorie takie jak: obojętność, wyrzuty sumienia i chęć ich "wyciszenia" poprzez np. zgłaszanie problemów wszelkim instytucjom, racjonalne podejście i próbę zaangażowania konkretnych instytucji, ale pojawiają się też takie uczucia jak niechęć, odrzucenie osoby ubogiej spowodowane uznaniem jej za niepełnowartościowego członka społeczeństwa, stygmatyzowanie jako alkoholika, lenia, nieuka; skrajna litość, doprowadzająca do "infantylizowania" osób skrajnie ubogich, co przejawia się próbą przejęcia całkowitej odpowiedzialności za nie.
Pracując z osobami bezdomnymi należy podchodzić do problemu racjonalnie. Przeżywam różne emocje w trakcie pracy, część z nich mogę okazywać a wręcz jest to wskazane, część pozostawiam dla siebie i w pracy, i teraz.
Czy dużo ludzi zgłasza się do państwa po pomoc? Jakie możliwości pomocy mają państwo do zaoferowania tym, którzy są najubożsi?
Przybliżona ilość osób ubogich bezdomnych korzystających ogólnie z Działu Pomocy Bezdomnym waha się pomiędzy 1000 a 1500 osób. Osoby te mogą korzystać z wszelkich form pomocy zagwarantowanych ustawą o pomocy społecznej, np.: posiłki w barze, pomoc finansowa, schronienie, odzież, umożliwienie korzystania z pomocy medycznej, poradnictwo, praca socjalna (np. wsparcie, motywowanie, towarzyszenie, edukacja itd.).
Pomoc osobom zgłaszającym się nie kończy się jednak na katalogu ustawy, opiera się również o organizacje pozarządowe i inne instytucje, o których informuję konkretne osoby, kieruję, opowiadam, umawiam na spotkania lub towarzyszę.
Ważne w pomocy jest redukowanie szkód, przełamywanie postawy polegającej na redukcji potrzeb do najbardziej podstawowych (rozbudzanie potrzeb), uczenie korzystania z własnych i zawartych w otoczeniu zasobów.
Czy osoby, które są bezdomne mają szansę na wyjście z takiej bezdomności? Czy miała pani styczność z takimi przypadkami?
Tak, osoby bezdomne mogą wyjść z bezdomności, jednak jest to proces długotrwały. Zachodzić tu muszą różne psychofizyczno-społeczne czynniki, które spowodują ponowną socjalizację takiej osoby. Osoba bezdomna, która mieszka w schronisku dla osób bezdomnych, ma duże szanse na ponowne usamodzielnienie się, ponieważ w tym miejscu uczy się pracy, dbania o swoje zdrowie i gospodarowania swoimi pieniędzmi. Znam kilka rodzin, które po wielu latach życia w placówce usamodzielniły się. Osoby przebywające poza placówkami również usamodzielniają się, jednak jest to proces trudniejszy i dłuższy.
Trudno jednoznacznie wskazać przyczynę tego, skąd bierze się bezdomność. Czy przypomina Pani sobie może historię osoby, która straciła pracę i to w dużej mierze przyczyniło się do jej ubóstwa?
Tak, przyczyn jest wiele i są złożone. Sama utrata pracy nie musi być przyczyną bezdomności. Proces popadania w bezdomność może zacząć się wcześniej.
Znam wiele osób, które utrata pracy doprowadziła do ubóstwa. Są to osoby samotnie gospodarujące i rodziny. Są wśród nich ludzie, którzy wcześniej, pracując, radzili sobie bardzo dobrze i zasilali grupę osób bogatych w Polsce.
Oprócz utraty pracy pojawia się problem zadłużenia z różnych powodów, bardzo często wynikający z utraty pracy.
Katarzyna Krawczyk