Sekcja zwłok wyjaśni przyczyny śmierci bezdomnego w komendzie policji w Puławach na Lubelszczyźnie. 44-letni mężczyzna został zatrzymany, kiedy z kolegą kradł metalowe przęsła z ogrodzenia jednej z puławskich firm. Obaj byli pijani. Po zbadaniu przez lekarza umieszczono ich w areszcie. Tam bezdomny zmarł.

REKLAMA

W piątek wieczorem puławska policja zatrzymała podczas kradzieży dwóch mężczyzn. Obaj byli pijani; mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi. Mężczyźni zostali przewiezieni do komendy, gdzie zbadał ich lekarz. Według niego nie było żadnych przeciwwskazań do osadzenia ich w areszcie.

Reporter RMF FM Krzysztof Kot dotarł do mężczyzny, który razem z Dariuszem W. trafił na komendę po tym, jak przyłapano ich na próbie kradzieży. Mężczyzna stwierdził, że lekarz, który ich badał, nie powinien pozwolić na to, by trafili do aresztu. Na 1000 procent błąd lekarza. (…) Gdyby się nie zgodził, policja nie miałaby prawa nas zabrać. Zostalibyśmy w szpitalu - powiedział RMF FM kolega zmarłego mężczyzny. Podkreślił, że Dariusz W. miał między innymi chorą wątrobę i wrzody. Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

44-letni bezdomny zmarł w sobotę rano, ale o zdarzeniu poinformowano dopiero w niedzielę. Policjanci tłumaczą opóźnienie w podaniu informacji tym, że chodziło im o wyjątkowo skrupulatne zebranie wszystkich materiałów, aby nikt nie zarzucił im nierzetelności w chęci wyjaśnienia przyczyn śmierci. Od razu do Puław zostali skierowani funkcjonariusze z inspektoratu komendy wojewódzkiej policji w Lublinie.

Jak twierdzi opiekujący się aresztem funkcjonariusz, mężczyzna nie uskarżał się na żadne dolegliwości. Zaznaczył także, że pomieszczenie, w którym przebywał osadzony, jest stale monitorowane. Kaseta z nagraniem jest już w rękach prokuratorów. Jak mówi Renata Laszczka z komendy wojewódzkiej w Lublinie, zarejestrowany obraz ucina wszelkie spekulacje na temat ewentualnej winy policjantów. Tutaj nie stwierdzono żadnych uchybień, które mogły być spowodowane przez policjantów pełniących służbę w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych - stwierdziła.