Nie było wielkiej sensacji na małym stadionie w Wejherowie. Trzecioligowy Gryf przegrał z Legią Warszawa 0:3 w pierwszym meczu ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski. To bez wątpienia było starcie "Dawida z Goliatem". Ale ów "Dawid" w tym sezonie wyeliminował już z Pucharu Polski inne drużyny z ekstraklasy - Koronę Kielce czy Górnika Zabrze. Nadzieje i oczekiwanie były więc wielkie...
Z punktu widzenia niespełna 50-tysięcznego Wejherowa mecz z Legią to było coś więcej niż tylko wydarzenie sportowe. To najważniejsze wydarzenie w historii tego miasta - przekonuje Rafał Szlas, prezes klubu Gryf Orlex Wejherowo. Nie wiem, czy są ludzie, którzy by się w ogóle spodziewali tego, dla nas to wydarzenie takie jakby Polska zdobyła mistrzostwa Europy w piłkę. No bo jednak jesteśmy klubem z IV ligi, jeśli chodzi o poziom rozgrywek - mówił Szlas. Jak dodawał, w Wejherowie wszyscy są lokalnymi patriotami i kibicują Gryfowi. Bo to jedyna drużyna w mieście.
Bilety na mecz sprzedawano w zeszły poniedziałek. Rozeszły się w ciągu kilku godzin. Było ich tylko, i aż 970. Wielu chętnych nie miało nawet szansy na ich kupienie. Nie mogliśmy nawet wpuścić naszych piłkarzy z młodzieżowych roczników. Musielibyśmy "zabrać" ze stadionu prawie 200 miejsc. A zainteresowanie było ogromne - mówił Szlas. Nawet tuż przed meczem dzwonili do niego z pytaniami, czy nie da się jednak wejść na stadion.
Piłkarskimi emocjami żyło dziś całe Wejherowo. W jednym z warsztatów samochodowych przy głównej arterii nasz dziennikarz kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem rozmawiał z kibicami. Dla nas taki Gryf... to jak spacerek - mówił kibic Legii, warszawiak pracujący w Wejherowie. Ja za to liczę, że Gryf wygra. Jestem za tą drużyną, jestem z Wejherowa, wierzę w nich - odpowiadał mu kolega po fachu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Na ulicach miasta od rana można było spotkać mieszkańców z charakterystycznymi "żółto-czarnymi" szalikami. To barwy Gryfa, oczywiście. Taki szalik - jako pamiątkę - dostanie zresztą każdy, komu udało się kupić bilet na mecz.
To wyjątkowy mecz także dla naszych piłkarzy. Może się okazać, że oni nigdy już nie zagrają z takim przeciwnikiem. To może być ich pamiątka na całe życie. Będą mogli sobie powiedzieć: grałem kiedyś z wielką Legią - komentuje Szlas. O wyniku przed meczem nie chciał jednak mówić. Będzie fajne widowisko. Wszystko się może zdarzyć, boisko zweryfikuje - ucinał rozmowę.
Mecz rewanżowy dokładnie za tydzień - 20 marca w stolicy.
Sam stadion Gryfa tak utytułowanej drużyny jak Legia jeszcze nie gościł. Na niewielki obiekt trudno trafić. Trzeba wyjechać na obrzeża miasta, następnie skręcić do lasu i pokonać spory odcinek drogą ułożoną z płyt. Wiedzie ona tuż obok słynnej Kalwarii Wejherowskiej. Co ciekawe, obiekt, jak i klub mają ponad 90 lat. Stadionik stoi tutaj od zarania. Od 1921 roku - mówi jeden z mieszkańców. Inny dodaje, że to najważniejszy mecz, jaki tu rozgrywano. Była Korona, był Górnik, ale Legia to Legia.