Żadnych decydujących rozstrzygnięć nie przyniosło spotkanie wojewody śląskiego z żonami górników i pracownicami likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz. Panie kilka godzin czekały w urzędzie wojewódzkim na wieści , jakie Piotr Litwa przywiezie z Warszawy, gdzie o sytuacji kopalni rozmawiał z premier Ewą Kopacz. Głównym tematem były 20 milionowe zaległości, jakie kopalnia ma wobec pracowników i zadłużone mieszkania zakładowe.
Kobiety przyznały, ze jest szansa na rozwiązanie niektórych problemów. Jest nadzieja odnośnie mieszkań, jest nadzieja odnośnie zaległych wypłat, ale o nadziei na przedłużenie żywotności kopalni to nie ma raczej mowy - mówiła pracownica kopalni. Żona jednego z górników dodała , że wszyscy czekają na wtorkowe rozmowy z udziałem przedstawiciela ministerstwa gospodarki. Teraz zależy od naszych mężów, czy będą dalej pod ziemią czy nie. Raczej zostaną do wtorku - przyznała.
Wojewoda śląski Piotr Litwa zapowiedział, że w czwartek spotka się z protestującymi pod ziemią górnikami. Chcę ich wysłuchać, nie będę ich nakłaniał do przerwania protestu - podkreślił wojewoda. Jego zdaniem KHW postawił wszystkich "pod ścianą", składając wniosek o upadłość kopalni. Zintensyfikowało to działania wierzycieli, chcących zabezpieczyć swoje należności. Zajęte zostały hipoteki należących do spółki nieruchomości - także mieszkań zakładowych - wyjaśnił Litwa. Przyznał też, że nie znał do tej pory wysokości niespłaconych zobowiązań kopalni wobec pracowników - jest to ponad 20 milionów złotych.
(mn)