Policja wszczęła dochodzenie w sprawie martwego psa, którego znaleziono w Tarnowskich Górach na Śląsku. Zwierzę leżało na sklepowym parkingu, znalazł je przypadkowy przechodzień. Prawdopodobnie ktoś w bestialski sposób znęcał się nad psem przed śmiercią. Uwaga, informacja zawiera drastyczny opis.
Policja prowadzi śledztwo pod kątem znęcania się nad zwierzętami, choć funkcjonariusze nie wykluczają także wypadku, bo psa znaleziono w pobliżu ruchliwej drogi. Drugi wariant jest jednak mało prawdopodobny.
Trafia do nas wiele zwierząt po wypadkach. Dlatego wiem, jak one wyglądają. W tym wypadku obrażenia są zbyt poważne, jak na potrącenie przez samochód - mówi Anna Walczakowska, która prowadzi azyl dla zwierząt w Tarnowskich Górach. To właśnie wolontariusze zawiadomili o całej sprawie policję.
Przypuszczenia pracowników azylu potwierdza sekcja zwłok psa znalezionego na sklepowym parkingu. Zwierzę nie miało części narządów wewnętrznych i częściowo zdartą skórę. W jej resztkach weterynarz znalazł drobne kawałki wbitego żwiru. Pies miał także starte fragmenty kręgosłupa.
Wyniki sekcji zwłok mogą świadczyć o tym, że ktoś długo ciągnął zwierzę za samochodem. Gdyby dostało się pod auto, to kierowca musiałby to przecież odczuć. Poza tym, skąd drobny żwir w resztkach skóry? Przecież w pobliżu są tylko asfaltowe drogi - mówi Anna Walczakowska. W pobliżu sklepowego parkingu, gdzie znaleziono psa, nie było żadnych śladów. Na razie nie ma też świadków.
To niejedyny przypadek bestialskiego znęcania się nad zwierzętami. Pod koniec grudnia ubiegłego roku w Myszkowie pod Częstochową przypadkowy przechodzień znalazł zakopanego żywcem psa. Zwierzę żyło, ale był poważnie chore, dlatego trzeba było je uśpić. Prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Na ciele psa znaleziono tatuaż, dzięki któremu funkcjonariusze dotarli do hodowli, z której pochodziło zwierzę. Nie udało się jednak znaleźć dokumentów pozwalających dotrzeć do właściciela psa. Dlatego prokuratura postanowiła umorzyć sprawę.
Swój finał w sądzie znalazła za to sprawa trzech młodych mężczyzn, którzy przywiązali psa do samochodu i wlekli za nim przez 1,5 km. Zwierzę zginęło. Oskarżeni nie potrafili wyjaśnić, dlaczego to zrobili. Chcieliśmy, żeby się przeleciał za tym samochodem i tyle. Gdy wyszliśmy, to nie było co odpiąć - zeznał jeden z nich. Mieszkańcy Lipnicy Małej zostali skazani na 10 miesięcy więzienia. Kierowca pojazdu został jeszcze skazany na 2 miesiące za jazdę po pijanemu.
Karę 8 miesięcy więzienia wymierzył natomiast toruński sąd w podobnej sprawie. Skazany to mieszkaniec Grudziądza, który w bestialski sposób zabił psa swojej żony.
W styczniu weszła w życie nowela ustawy o ochronie nad zwierzętami. Teraz za znęcanie się nad zwierzęciem sąd może wymierzyć karę do dwóch lat ograniczenia lub pozbawienia wolności. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem będzie można trafić za kratki nawet na trzy lata (wcześniej dwa lata). Osoba, która znęca się nad zwierzęciem, będzie mogła ponadto stracić prawo do jego posiadania na okres od roku do 10 lat.
Jak podkreślił sędzia Rafał Sadowski, który zajmował się sprawą z Grudziądza, w Polsce okrucieństwo wobec zwierząt wciąż jest traktowane jako czyn o niewielkim znaczeniu. Trzeba to nastawienie zmienić - podkreślił sędzia w uzasadnieniu wyroku.