Prokuratura ma informacje, dzięki którym jest w stanie ustalić tożsamość zagranicznego zleceniodawcy kradzieży napisu "Arbeit macht frei" - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica. Oprócz wniosku o zagraniczną pomoc prawną, najprawdopodobniej równolegle wysłany zostanie europejski nakaz aresztowania.
Na podstawie informacji posiadanych przez prokuratora ustalenie tożsamości zleceniodawcy napisu znad bramy wejściowej do muzeum Auschwitz-Birkenau jest niemal pewne – ustalili dziennikarze RMF FM. Śledczy, aby pozbyć się wszelkich wątpliwości, potrzebują jeszcze kilku dni. Niewykluczone więc, że tuż po świętach wystąpią o europejski nakaz aresztowania. Do wniosku potrzeba im nazwisko ściganej osoby i stuprocentowa pewność, że wniosek dotyczy tej, a nie innej osoby.
Informacje pozwalające na identyfikację zleceniodawcy zdobyto dzięki analizie billingów telefonicznych osób zatrzymanych w niedzielę oraz podsłuchów założonych na telefonach podejrzanych na kilka godzin przed akcją zatrzymania.
Krakowski sąd aresztował w środę na trzy miesiące piątego z zatrzymanych w niedzielę mężczyzn – Marcina A. Jak ustalili nasi dziennikarze, podejrzany zaczął składać wyjaśnienia. Mówił jednak coś zupełnie innego niż pozostała czwórka aresztowanych wcześniej mężczyzn. Według nich to właśnie Marcin A. był organizatorem całej akcji i to on obiecał przekazać im pieniądze.
Marcin A. twierdził z kolei, że o kradzieży dowiedział się po fakcie, a zatrzymanym mężczyznom pożyczył jedynie swój samochód dostawczy, aby przewieźli skradziony napis. Wyjaśnienia Marcina A. kłócą się także z ustaleniami śledczych i zebranym materiałem operacyjnym. Dodajmy, że pocięty napis – jak wiadomo już z całą pewnością – został znaleziony na prywatnej niezamieszkałej, posesji. Nie należała ona jednak do Marcina A. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Romana Osicy:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio