Resort zdrowia, lekarze i aptekarze dogadali się w sprawie ustawy refundacyjnej. Zapewniają, że po 1 stycznia pacjenci będą mogli bez przeszkód realizować recepty na leki refundowane. Problem w tym, że strony porozumienia wydają się zupełnie inaczej rozumieć jego szczegóły...
Lekarze zdecydowali się odstąpić od protestu po tym, jak Ministerstwo Zdrowia doprecyzowało zapisy rozporządzenia do ustawy. Chodziło o złagodzenie przepisów o finansowych karach dla lekarzy za niewłaściwie wypisane recepty.
Naczelna Rada Lekarska ostrzegała wcześniej, że jeżeli przepisy refundacyjne nie zostaną zmienione, od 1 stycznia lekarze i dentyści będą wypisywali tylko recepty pełnopłatne z adnotacją: "Refundacja leku do decyzji NFZ".
Po spotkaniu z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem prezes NRL Maciej Hamankiewicz poinformował, że decyzja w sprawie recept została zawieszona do najbliższego zjazdu Rady, który ma odbyć się 25 lutego. Dodał, że w tym czasie ma pracować zespół złożony z przedstawicieli NRL, aptekarzy i Ministerstwa Zdrowia.
Według Hamankiewicza, zadaniem zespołu ma być przedstawienie propozycji zmian przepisów w ustawie refundacyjnej, które dotyczą karania lekarzy za niewłaściwe wypisywanie recept.
Stanowisko złagodziła również Naczelna Rada Aptekarska. Jej prezes Grzegorz Kucharewicz poinformował, że po rozmowach Rada odwołała swój apel z 6 grudnia, w którym namawiała do niepodpisywania umów refundacyjnych. Aby polski pacjent po 1 stycznia miał dostęp do leków refundowanych, postanowiliśmy odwołać swoje wcześniejsze stanowisko dla dobra i realizacji praw pacjenta - podkreślił.
To wszystko zapewnienia oficjalne. Problem w tym, że strony sporu zdają się zupełnie inaczej rozumieć szczegóły porozumienia, które zawarły. Lekarze odstąpili od protestu, bo minister obiecał, że będą mogli czynnie uczestniczyć w zmianach prawa. Główny nasz postulat to mocno przyjrzeć się artykułowi, który mówi o karaniu lekarzy - podkreślał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz, dodając, że chce nowelizacji złej ustawy. To jest konieczne - przekonywał.
Tymczasem Bartosz Arłukowicz, dopytywany przez reporterkę RMF FM Agnieszkę Witkowicz, czy na pewno umówił się z lekarzami na nowelizację ustawy, odpowiedział wymijająco: Najważniejszym dla mnie jest to, że polski pacjent czuje się bezpiecznie. Zapowiedział też, że realizacja ustawy refundacyjnej będzie na bieżąco monitorowana. I to wszystko.
Na początku lutego problem może więc wrócić. A pacjenci znów będą mieli kłopot.