Ministerstwo zdrowia nabrało wody w usta w sprawie oszczędzania na dopłatach do sprzętu rehabilitacyjnego dla niepełnosprawnych. Od wczoraj nie ma odpowiedzi na pytania dotyczące informacji, do których dotarła dziennikarka RMF FM. Według tych danych resort może nie tylko wycofać się z planów podniesienia dopłat na wózki, protezy czy aparaty słuchowe, ale wręcz może zmniejszyć pomoc przekazywaną przez NFZ.
Reporter RMF FM Piotr Glinkowski odwiedził jedno ze stowarzyszeń zrzeszających osoby niepełnosprawne. Nikt z członków nie wyobraża sobie, by projekt ten mógł wejść w życie. Przypomnijmy, że teraz Narodowy Fundusz Zdrowia dopłaca do wózka inwalidzkiego 1500 zł. Zgodnie z nowym projektem będzie to 1600 zł, ale w tym jest już 10 proc. wkładu własnego pacjenta. Katastrofa, nie mogę sobie teraz pozwolić na wózek, jaki bym chciała, ponieważ kosztuje trzy tysiące złotych - skarży się jedna z niepełnosprawnych:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Trzy tysiące za wózek to i tak skromnie. Zdaniem Mirosława Padiaska, właściciela firmy sprzedającej sprzęt rehabilitacyjny, obecne i proponowane limity są niezgodne z realiami, a niepełnosprawni są po prostu oszukiwani. W grę wchodzą ceny zaczynające się od 4000 złotych - wyjaśnia:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Tyle kosztuje polski, wytrzymały wózek ręczny dla osoby pracującej. A przecież nawet konstytucja mówi, że państwo szczególną ochroną otacza dzieci osoby starsze i niepełnosprawne. Pytanie tylko na czym polega ta szczególna opieka.