"Czas limuzyn się skończył" - stwierdziła premier Beata Szydło w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". W ten sposób odpowiedziała na pytanie, czy społeczny kredyt zaufania dla rządu PiS nie zaczyna się powoli wyczerpywać przez "popełniane błędy, wpadki Berczyńskiego, posadę Misiewicza czy rozbijane limuzyny".
Podczas ostatniej odprawy z szefami resortów jasno powiedziałam, jakie są moje oczekiwania. Jesteśmy zespołem. Jeśli jeden zawodnik nie nadąża, to trzeba go wymienić. Jesteśmy jedną drużyną, która nie tylko musi być zwarta i lojalna wobec siebie, ale także zdyscyplinowana, bo tylko wtedy zrobimy to, co obiecaliśmy Polakom - podkreśliła Szydło. Pytana, czy dojdzie do rekonstrukcji rządu, premier zaznaczyła, że dała czas swoim ministrom. Jeśli nie wyciągną wniosków, to będę musiała podjąć decyzje i to egzekwować. Na razie uważnie się przyglądam - powiedziała. Nie chcę mówić o terminach, żeby nie zaczęły się dywagacje w mediach. Każdy z ministrów zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za swój resort - zaznaczyła. Nikt nie ma gwarancji, że będzie ministrem przez pełną kadencję. Premier również - podkreśliła.
Premier nawiązała także do przyszłotygodniowego posiedzenia Rady ds. Ogólnych (posiedzenie ministrów odpowiedzialnych za sprawy europejskie), na której wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans chce poruszyć kwestię dotyczącą praworządności w Polsce.
Powiem szczerze, że nie wiem, dlaczego to robi. Nie widzę powodów. Polska praworządność ma się doskonale. Przypuszczam, że chce przerzucić nierozwiązywalny problem, który sam wygenerował, na kogoś innego - stwierdziła Szydło. Jesteśmy otwarci na dyskusję. Dyskusję merytoryczną i uczciwą. Wykorzystywanie Komisji Europejskiej do walki politycznej prowadzi do kryzysu instytucjonalnego Unii Europejskiej - dodała.
Premier podkreśliła ponadto, że nie wyobraża sobie referendum o wyjściu Polski z UE.
Polska poza Unią Europejską to Polska słaba, to Polska, która ma dużo gorsze perspektywy rozwoju i bezpieczeństwa. Członkostwo w UE jest dla Polski korzystne. Co nie zmienia faktu, że moje środowisko polityczne uważa, że Unia powinna się zreformować. Ale to wynika właśnie z troski o przyszłość UE" - zaznaczyła Szydło.
(mn)