Sprawą bankructwa biura podróży Open Travel zajmie się teraz toruńska prokuratura. Firma zamknęła działalność w środę po południu; w ciągu najbliższych dwóch tygodni ma ogłosić upadłość. Poszkodowanych może być kilka tysięcy osób.
Prokuratura sprawdzi, czy szefowie firmy celowo działali na szkodę swoich klientów. Doniesienie w tej sprawie złożył Urząd Marszałkowski w Toruniu, który w ubiegłym tygodniu – po skargach klientów – próbował przeprowadzić w biurze kontrolę.
Kontrolerzy nie otrzymali żadnego oryginału dokumentu. Wszystkie ważne dokumenty były gdzieś poza siedzibą, były przesyłane faksami - tłumaczy Grzegorz Frankowski z urzędu marszałkowskiego w Toruniu. W związku z tym marszałek złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa naruszenia interesów klientów biura.
Jak twierdzi szef Open Travel, za granicą przebywa obecnie około 1000 klientów biura. Prezes Paweł Przewoźnik zapewnia, że nie będą mieć kłopotów z powrotem do kraju. Ich powrót ma zapewnić polisa ubezpieczeniowa firmy i gwarancje bankowe. Jak się dowiedzieliśmy, zostały one uruchomione przed południem.
Ci, którzy wykupili wycieczki, mogą zapomnieć o słonecznych wakacjach. Przewoźnik twierdzi, że będą oni mogli dochodzić swoich roszczeń od ubezpieczyciela firmy. Sprawą zajmuje się już prokuratura, bo urząd marszałkowski zawiadomił śledczych kilka dni temu, po kontroli prowadzonej w firmie.