Samolot lecący z Irlandii do Polski niespodziewanie wylądował na lotnisku Berlin-Brandenburg (BER). Media informowały, że maszyna zgłosiła zagrożenie lotnicze.
Samolot przewożący 160 osób wylądował w niedzielę o godzinie 20:08 czasu lokalnego (18:08 GMT) na pasie startowym lotniska Berlin-Brandenburg, na południu stolicy Niemiec.
Samolot firmy Ryanair poprosił o awaryjne lądowanie i natychmiast uzyskał zezwolenie - powiedział dziennikowi "Bild" rzecznik lotniska Jan-Peter Hack, wyjaśniając, że pasażerowie zostali wprowadzeni do terminalu, gdzie otrzymali posiłek i napoje.
Jak informowały niemieckie media, bagaże pasażerów zostały umieszczone na płycie lotniska w celu przeszukania przez psy, a samolot otoczony był licznymi wozami policyjnymi i strażackimi.
DPA przekazała, że służby przeszukały także wnętrze maszyny przy pomocy policyjnych psów.
Policja federalna szukała na pokładzie podejrzanego przedmiotu. Samolot sprawdzano przez kilka godzin.
Okoliczności nieplanowanego lądowania na początku nie były do końca jasne. Według DPA rzecznik policji nie chciał przekazać posiadanych przez służby informacji o szczegółach incydentu.
Agencja AFP przekazała później, powołując się na rzeczniczkę berlińskiej policji, że w samolocie nie wykryto żadnego niebezpieczeństwa. "Pasażerowie mogli wznowić lot do Polski na pokładzie zapasowego samolotu" - poinformowano.
W poniedziałek rano dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada potwierdził, że powodem decyzji o awaryjnym lądowaniu w Berlinie była telefoniczna informacja o podłożonej bombie. Dotarła ona do jednego z pracowników informacji portu lotniczego w Krakowie.
Od razu podjęto działania przewidziane w takich przypadkach - powiedziała rzeczniczka portu w Krakowie Natalia Vince. Groźby na szczęście się nie potwierdziły i samolot nad ranem opuścił Berlin.
Małopolska policja wszczęła dochodzenie w sprawie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie samolotu lecącego z Dublina do Krakowa.
Służby razie nie chcą ujawniać szczegółów swych działań, poza tym, że szukają sprawcy. Wiadomo natomiast, że jest wiele możliwości ustalenia numeru telefonu lub miejsca, z którego ktoś dzwonił na lotnisko. Funkcjonariusze przypominają, że autorowi alarmu grozi 8 lat więzienia. Jeśli zostanie skazany, linie lotnicze, do których należy samolot będą mogły pozwać go o wysokie odszkodowanie. Kwoty mogą sięgnąć nawet setek tysięcy złotych.
To nie pierwszy taki incydent w ostatnich latach. W lipcu 2020 roku samolot Ryanair lecący na tej samej trasie Dublin-Kraków musiał awaryjnie lądować w Londynie w następstwie zgłoszenia zagrożenia bombowego, które również okazało się bezpodstawne.