Bombardier, który w środę awaryjnie wylądował na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie, miał uszkodzony sworzeń goleni - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. W maszynie nie otworzyło się przednie podwozie. Na pokładzie były 63 osoby, nikomu nic się nie stało.
Usterka sworznia mogła być przyczyną awarii, ale mogła też być skutkiem uderzenia w pas lotniska podczas awaryjnego lądowania. Sworzeń to element, który łączy podwozie z kadłubem i mógł wtedy zostać uszkodzony.
To, kiedy doszło do usterki, wyjaśniają teraz eksperci LOT-u i Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Rozmówcy naszego dziennikarza podkreślają, że w Bombardierach Dash Q400, tego typu usterki pojawiają się często, a mechanicy mogą je wykryć tylko podczas szczegółowego badania w hangarze.
LOT-owskie maszyny wykonują do dziesięciu przelotów w ciągu dnia i takie testy odbywają się tylko w nocy.
Po środowym, awaryjnym lądowaniu PLL LOT zwiększył liczbę mechaników kontrolujących bombardiery.
Polski przewoźnik ma 10 Bombardierów DHC-8Q400, każdy z nich może zabrać 78 pasażerów. Samoloty te latają głównie na trasach krajowych i do krajów blisko sąsiadujących z Polską.
(j.)