Kolejne problemy z samolotem LOT-u i kolejne awaryjne lądowanie w asyście straży pożarnej na warszawskim lotnisku im. Chopina. Znowu chodzi o turbośmigłowy samolot Bombardier Dash Q400. O poranku pasażerowie lecieli nim z Wrocławia do stolicy. Informacje o tym zdarzeniu dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Z naszych informacji wynika, że maszyna leciała z wysuniętym podwoziem.
W połowie lotu z Wrocławia do Warszawy - a więc po 25 minutach - pilot ogłosił, że ma problemy z podwoziem. Jak relacjonują pasażerowie, stewardesa rozpoczęła instruowanie pasażerów, jak się skulić podczas uderzenia w ziemię i zaczęła wybierać pasażerów do pomocy przy ewakuacji.
Po wylądowaniu w Warszawie, maszyna od razu trafiła na przegląd. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie było awarii samolotu, a najprawdopodobniej doszło do błędu obsługowego przed startem. Zanim samolot zaczął kołować we Wrocławiu, nie usunięto blokady postojowej, która zabezpiecza podwozie przed złożeniem się na płycie. Dlatego po starcie piloci nie mogli złożyć podwozia, ale nie wiedzieli dlaczego. Z tego też powodu zgłosili problem i poprosili o asystę przy lądowaniu w Warszawie.
LOT - jak ustalił nasz reporter - nie przewiduje z tego powodu uziemienia wszystkich maszyn Bombardier Dash Q400. To niefortunny zbieg okoliczności, a nie awaria - zapewnił dziennikarza RMF FM rzecznik przewoźnika.
To już kolejne awaryjne lądowanie bombardierów należących do LOT-u - poprzednie miało miejsce tydzień temu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy albo skorzystać z formularza WWW.
(mpw)