Wjeżdżasz na państwowy płatny odcinek autostrady i nie masz wykupionego biletu autostradowego? Masz trzy dni na jego dokupienie i uniknięcie kary 500 złotych. Chyba, że zostaniesz zatrzymany do kontroli. Jeśli bowiem wjeżdżasz na płatny odcinek bez biletu autostradowego i zatrzyma cię np. ITD - płacisz 500 zł kary. Tak wyglądają przepisy o systemie e-TOLL.
Dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski pytał o te przepisy Krajową Administrację Skarbową, która zarządza systemem e-TOLL. Najpierw padła odpowiedź, że po pierwsze każdy kierowca wjeżdżając na płatny odcinek powinien mieć opłacony przejazd.
Pytanie tylko, dlaczego jeden roztargniony kierowca, gdy przejedzie dany odcinek bez biletu, ma 3 dni na jego dokupienie, by uniknąć kary, a inny, gdy zostanie zatrzymany na tym samym odcinku bez biletu, dostaje mandat.
Ustawodawca wprowadził rozwiązania abolicyjne - tak mówi Justyna Pasieczyńska z Krajowej Administracji Skarbowej.
Przy czym abolicją objęci są wyłącznie kierowcy, którzy unikną fizycznej kontroli na autostradzie. Ci zatrzymani do kontroli nie mają szans na dokupienie biletu. Tej zasady żaden z rozmówców Mariusza Piekarskiego nie był w stanie wyjaśnić.
Padały nawet argumenty, że to kwestia szczęścia jak przy płatnym parkowaniu - też czasem udaje się uniknąć kontrolerów. Z tą różnicą, że tu mówimy o ustawowej możliwości dokupienia biletu autostradowego po fakcie - ale tylko dla części kierowców. Jednym słowem mamy ustawową autostradową loterię.
Materiał Mariusza Piekarskiego spotkał się z bardzo dużą reakcją kierowców. Na skrzynkę przychodzą cały czas maile ws. e-TOLL-a. Poniżej zamieszczamy część z nich:
„To jest pomyłka XXI w. Tylko e-WINIETY okresowe. Już z Waszego artykułu widać, że system jest nastawiony na dojenie świadomych kierowców za każdy przejechany km oraz tych nieświadomych, którzy płacą kary. System jest nieczytelny dla mało jeżdżących kierowców, tzn. m.in wjazdy na autostrady nie mają oznaczeń, jakie to są w ogóle nazwy węzłów wjazdowych (ważne przy zakupie śmiesznego ebiletu). e-TOLL = porażka XXI w.” –napisał Bartek.
„Prowadzę firmę wystawienniczą, używamy busów do 3,5 t. Czasami przekraczam dopuszczalną kategorię wagową ciągnąc przyczepę (4x w roku). Oczywiście wtedy zostaje naliczana dodatkowa opłata przez e-TOLL. Działam na zasadzie aplikacji telefonicznej - niestety pozostawia ona wiele do życzenia, często się wiesza i nie działa poprawnie. Dlaczego nie można kupić na stacji benzynowej biletu na przejazd z przyczepą? Próbowałem kilka razy i zawsze otrzymywałem informację, że bilety dotyczą tylko osobówek. Jeśli więc mam zepsuty telefon, bądź zawiesi się aplikacja, nie ma alternatywy, aby opłacić przejazd”informował Jakub.
„W lutym kupiłem bilet za pomocą aplikacji. Nie dostałem potwierdzenia zakupu tak jak poprzednim razem. Zadzwoniłem na infolinię i pani powiedziała, żeby dla pewności zakupić drugi bilet na stacji paliw, a ten z aplikacji reklamować. Od lutego żadnego odzewu na reklamację. Kiedy zadzwoniłem na infolinię, powiedziano mi, że nie ma określonego czasu na rozpatrzenie reklamacji. Zapytałem, czy może to potrwać rok i dostałem odpowiedź, że może nawet pięć”– napisał Piotr.
„Jest to najgorzej działający system płatnych autostrad w Europie i co gorzej również najsłabiej oznaczony. Małe tabliczki "e-TOLL" nic nie mówią ludziom, którzy są przyzwyczajeni do systemu viaTOLL, który obowiązywał tylko tiry. Zero informacji jak opłacić, gdzie kupić bilet, zero informacji w innych językach”– skomentowała Magdalena.
„Ten system to porażka nawet na innych odcinkach dróg. Użytkownicy - zwłaszcza zagraniczni kierowcy aut ciężarowych - dostają mandaty w kwocie nawet 9600 zł. Użytkownik jechał autem, nie wiedząc, że pani na stacji benzynowej źle wprowadziła do systemu kategorię wagową pojazdu. Użytkownik nie ma jak tego sprawdzić, ponieważ nie drukuje się żadnych informacji o pojeździe i nie daje się do podpisu, żeby potwierdził poprawność wprowadzonych danych. W przypadku e-TOLL drukuje się tylko zgodę na otrzymywanie materiałów informacyjnych. Niby ten system jest taki prosty w użytkowaniu, zaloguj się i rób sobie sam. Polacy mają z tym problem, a co dopiero zagraniczni użytkownicy”– stwierdził Krzysztof.
„W ogóle wielkim nieporozumieniem jest fakt, że na tej samej autostradzie mamy dwa różne systemy pobierania opłat. Rodzi to problemy, których można w prosty sposób uniknąć. Problemy dotyczą nie tylko osób mieszkających na stałe w Polsce, ale również przyjezdnych. Sam przekonałem się o tym w wakacje, jadąc do Polski autem. Dopiero po przekroczeniu bramek z e-TOLL przypadkiem na stacji benzynowej dowiedziałem się, że muszę wykupić przejazd. Zrobiłem to oczywiście i uniknąłem mandatu, ale ile jest osób, które o tym nie wiedzą? Wystarczyłoby tylko ujednolicić i uprościć system poboru opłat. Przy każdym wjeździe i zjeździe z autostrady postawić kamery czytające tablice. Do tego aplikacja, w której wpisujemy numer rejestracyjny auta, którym aktualnie jedziemy i przy zjeździe, po sczytaniu następowałby automatyczny pobór opłaty za dany odcinek przejechanej autostrady z karty płatniczej wpisanej do tej samej aplikacji. Dodatkowo można byłoby pozbyć się niebezpiecznych bramek, które postawione są na środku autostrady”– skomentował Radosław.