Jedna osoba zginęła, a dwie są w ciężkim stanie po wypadku na autostradzie A1 w Łódzkiem. Samochód uderzył w grupę kosiarzy, którzy pracowali przy drodze. Ranny został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. 52-letni kierowca wracał z Katowic do domu, do Płocka. Odwoził rodzinę na lotnisko w Pyrzowicach.
Do tragedii doszło za węzłem Kutno Wschód na nitce autostrady w stronę Łodzi. Auto wpadło w grupę ośmiu mężczyzn, którzy pracowali na zielonym pasie rozdzielającym jezdnie.
W wypadku zginął 28-letni mężczyzna. Cztery osoby zostały ranne, w tym dwie nieprzytomne trafiły do szpitali w Kutnie i w Łodzi. Mają od 22 do 56 lat.
Po jedną osobę wysłano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał ciężko rannego do szpitala.
Z wstępnych ustaleń wynika, że kierujący mazdą prawdopodobnie zasnął za kierownicą i wjechał w grupę osób wykonujących w tym miejscu prace porządkowe - powiedziała Aneta Sobieraj z łódzkiej policji.
52-letni kierowca jechał z Katowic. Wracał do domu, do Płocka. Jak sam powiedział, odwoził wcześniej rodzinę na lotnisko w Pyrzowicach. Twierdzi, że nie pamięta co się stało. Ocknął się dopiero po wypadku. Mężczyzna mówił, że w pewnej chwili poczuł się słabo.
Rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania powiedział, że według świadka zdarzenia, kierowca mazdy "w sposób niekontrolowany" zjechał nagle na pobocze i wjechał w grupę pracowników.
Na miejscu wciąż pracują śledczy. Oględzinom został poddany samochód. Na obecną chwilę nie można twierdzić, że był niesprawny, że doszło do awarii. Zostanie jednak zabezpieczony i poddany szczegółowym badaniom - mówił rzecznik.
Dodał, że kierowca mazdy był trzeźwy. Jeszcze dziś ma zostać przesłuchany.
Jak podaje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, miejsce prac porządkowych było oznakowane. Ruch na trasie w kierunku Gdańska został już przywrócony.
(MRod, jad)