Jaser Arafat to wróg państwa żydowskiego, a jego siedziba w Ramallah jest "stolicą terroryzmu” – stwierdził po całonocnym posiedzeniu izraelski rząd. W nocy izraelskie czołgi weszły do Ramallah, gdzie znajduje się główna kwatera palestyńskiego przywódcy. Pod broń powołano izraelskich rezerwistów.
"Gabinet zdecydował się uznać Arafata, stojącego na czele koalicji terrorystycznej, za wroga, który musi zostać odizolowany. Wystąpimy przeciwko terroryzmowi we wszelkiej postaci" - stwierdził premier Ariel Szaron. Szef rządu poinformował jednocześnie, że jego rząd "udzielił zielonego światła armii", znajdującej się już w kwaterze Jasera Arafata w Ramallah. Szaron dodał, że Izrael będzie prześladował Autonomię Palestyńską na całym swoim terytorium.
Według przedstawiciela władz Autonomii Palestyńskiej, to deklaracja wojny ze strony Izraela. Jaser Arafat zapowiedział, że Palestyńczycy nie poddadzą się. Według niego Izrael chce go aresztować lub zabić. W jego siedzibie doszło do wymiany ognia między Palestyńczykami a Izraelczykami. Budynek płonie. Izraelskie oddziały domagają się natychmiastowego złożenia broni przez ochronę przywódcy Palestyńczyków. Strażników ostrzeżono też, że jeśli nie poddadzą się, to zostaną zabici. Jak dotąd w starciach zginęło 4 Palestyńczyków, a około 30 innych zostało rannych. W Strefie Gazy Palestyńczyk zasztyletował dwóch osadników żydowskich. Czy to już wojna, o tym w relacji korespondenta RMF Elego Barbura:
Izraelski rząd zdecydował też o mobilizacji rezerwistów. Nie wiadomo jednak, ilu żołnierzy rezerwy zostanie powołanych pod broń. Gabinet bezpieczeństwa został zwołany przez premiera Izraela Ariela Szarona po kolejnym samobójczym zamachu Palestyńczyka, do którego doszło w środę w Netanii. Zginęło 20 osób. Z kolei wczoraj uzbrojony Palestyńczyk zabił 4 Żydów w izraelskim osiedlu na Zachodnim Brzegu Jordanu. Szaron winą za te zamachy obarczył Arafata.
Foto: Archiwum RMF
11:00