Wciąż nie wiadomo, czy lider Palestyńczyków Jaser Arafat weźmie udział w dzisiejszej pasterce w Betlejem. Izraelskie władze złagodziły nieco swoje dotychczasowe stanowisko i zapowiedziały, że zgodzą się na pielgrzymkę Arafata.

REKLAMA

Rano izraelskie władze stwierdziły, że pozwolą Arafatowi na pielgrzymkę jednak pod warunkiem, że jeszcze dziś aresztuje odpowiedzialnych za październikowe zabójstwo izraelskiego ministra turystyki Rehawama Zeewiego. Do tego zamachu przyznał się Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Spór o umożliwienie Arafatowi udziału w pasterce trwa już od kilku dni. Premier Izraela, Ariel Szaron, potwierdził w sobotę swą groźbę, iż nie dopuści do wyjazdu przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej do Betlejem, dokąd zaprosiła Arafata na pasterkę tamtejsza wspólnota katolicka. Według władz izraelskich Arafat zamiast jeździć do Betlejem powinien aresztować ekstremistów z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny Hamdi Kurana i Basama el-Asmara, którzy według wywiadu izraelskiego znajdują się w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu.Izraelskie władze początkowo całkowicie zakazały mu przyjazdu do Betlejem, na co Arafat zareagował bardzo zdecydowanie: "Nikt nie zdoła mi przeszkodzić w pielgrzymce do Betlejem. Nikt nie ma do tego prawa. Nawet jeśli użyta zostanie broń nikt nie powstrzyma mnie i mojego narodu przed udziałem w uroczystościach".

Muzułmanin i jednocześnie przywódca Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat co roku udaje się na pasterkę do Betlejem. Po raz pierwszy uczynił tak w 1995 roku - wtedy Palestyńczycy odzyskali to miasto, w które uważa się za miejsce narodzin Jezusa Chrystusa.

18:45