Sale w Sejmie, w których obradują komisje podzielone na sektory: dla posłów, ekspertów i pracowników, drugi dla dziennikarzy i lobbystów. To jeden z pomysłów marszałka Marka Borowskiego na poskromienie szalejących po Sejmie lobbystów.
Inny to nakaz zgłaszania wszystkich poprawek na posiedzeniach podkomisji pisemnie. Do dziś niewyjaśniony jest skandal z przepisem o „jednorękich bandytach” - nie wiadomo, kto zgłosił poprawkę bardzo korzystną dla właścicieli automatów.
A przypomnijmy, na tej podkomisji było dwa razy więcej lobbystów i gości niż posłów. Przypominano nawet, że głosować mogą tylko posłowie. I dlatego marszałek Sejmu proponuje fizycznie oddzielić parlamentarzystów od lobbystów.
Mamy tu zalecenia, które zmierzają zarówno do większej przejrzystości i pewnego ucywilizowania lobbingu - mówi Marek Borowski. Lobbyści czy przedstawiciele różnych organizacji nadal będą mogli bez ograniczeń przychodzić do Sejmu, jednak lista ich obecności i opinie, które dostarczają posłom mają być dostępne dla wszystkich oraz publikowane w Internecie.
Tak samo ma być z doradcami. Wszyscy, którzy zabierają głos na komisjach, nawet jeśli szepcą posłowi do ucha, będą musieli się ujawnić i wpisać do listy obecności. Mniej wolności będą mieli też posłowie pracujący w podkomisjach. To właśnie na tym etapie uchwalania ustawy biopaliwowej pojawiły się w tekście słowa "inne rośliny" i to właśnie tam ktoś zgłosił słynną poprawkę do ustawy o grach losowych.
Jeśli chodzi o podkomisję, prace są dość niesformalizowane - mówi marszałek Borowski, zapowiadając, że to też ma się zmienić. Poprawki posłowie będą musieli składać pisemnie.
Pamiętać jednak należy, że nawet oddzielenie posłów od lobbystów drutem kolczastym niczego nie zmieni; każdy przecież może spotkać się z kim chce i gdzie chce. Wszystko zależy od uczciwości naszych wybrańców narodu. A z tym – jak wiadomo – jest już bardzo różnie.
05:25