"Ciągle trzeba o coś walczyć. Mnie się zawsze wydawało, że jak obok nas są ludzie samotni i bezradni, to robimy wszystko, by zapewnić im opiekę" - mówi Anna Dymna, prezes Fundacji Mimo Wszystko, o sytuacji DPS-ów w Polsce. Dyrektorzy placówek apelują o pomoc, bo pieniędzy brakuje na jedzenie, rachunki, zapłaty dla pracowników. Powodem dramatycznej sytuacji w Domach Pomocy Społecznej jest obniżenie państwowych dotacji na utrzymanie części mieszkańców.
W tym roku rząd zmniejszył dotacje na utrzymanie części mieszkańców Domów Pomocy Społecznej - przyjętych przed 2004 rokiem. W Małopolsce aż o 560 zł. Dla DPS-ów to naprawdę duże kwoty. Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych w Radwanowicach, które prowadzi Fundacja im. Brata Alberta, ma już ponad pół miliona złotych długu. Grozi mu zamknięcie, ale takich placówek jest więcej.
Reporterka RMF FM Agata Guz zapytała o komentarz sprawie dramatycznej sytuacji DPS-ów Annę Dymną, prezes Fundacji Mimo Wszystko.
Skoro żyjemy w tym państwie i je kochamy i jesteśmy ludźmi - dlaczego nie możemy po prostu usiąść i o tym porozmawiać? Od kiedy prowadzę fundację, słyszę, że ciągle trzeba o coś walczyć. Tu wirus, tu wojny, tu powódź, a my cały czas walczymy... Mnie się zawsze wydawało, że jak obok nas są ludzie samotni i bezradni, to robimy wszystko, by zapewnić im opiekę - skomentowała Anna Dymna.
Fundacja Mimo Wszystko w ośrodku w Radwanowicach od lat prowadzi warsztaty terapii zajęciowej.
To są ludzie z niepełnosprawnościami intelektualnymi. To nie są ludzie, którzy pracowali w wielkich korporacjach i mają ogromne emerytury, żeby się utrzymać. To są ludzie, którzy nigdy nie byli obecni na rynku pracy, często starsi i bezradni. Nasi podopieczni nie zajmują się polityką, oni chcą żeby ich ktoś przytulił i chcą być po prostu szczęśliwi - podkreśla Dymna.
Jak dodaje Anna Dymna, "czytałam konstytucję i są tam artykuły, w których czytałam, że państwo pomaga osobom chorym i bezradnym i zapewnia im godne życie. Trzeba spokojnie pomyśleć, co te słowa znaczą, od kogo to zależy i w jaki sposób im pomóc."
Za pobyt mieszkańców przyjętych po 2004 roku do DPS-ów dopłaca gmina.
Jednak, zgodnie z Ustawą o pomocy społecznej, w pierwszej kolejności koszty za pobyt w DPS-ie mieszkaniec ośrodka pokrywa sam, ale nie może on przekroczyć wysokości 70 proc. emerytury bądź renty. Jeśli to nie wystarcza - do pokrycia kosztów zobowiązani są najbliżsi, m.in. małżonek, dzieci, wnuki. Dopiero na końcu do pobytu osoby w DPS-ie dopłaca gmina.