Niech z tamtej tragedii, z tego bólu straszliwego płynie też moc, imperatyw dla nas do tego, aby doprowadzić do takiej Polski, o jakiej marzył nasz prezydent Lech Kaczyński - mówił w środę prezydent Andrzej Duda podczas wieczornych w 9. rocznicę katastrofy smoleńskiej.

REKLAMA

Prezes PiS Jarosław Kaczyński apelował, aby pamiętać o tragedii smoleńskiej, o tych, którzy zginęli. Bo w tym momencie byli zjednoczeni w tym jednym celu, tak ważnym dla naszego narodu - podkreślił.

W środę wieczorem, po mszy św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej w archikatedrze św. Jana, jej uczestnicy przeszli pod Pałac Prezydencki. Na czele marszu szli prezydent Andrzej Duda oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński. Uczestnicy marszu nieśli transparenty z wizerunkami Lecha Kaczyńskiego, a także tabliczki ze zdjęciami wszystkich ofiar katastrofy. W drodze pod Pałac Prezydencki odmawiali różaniec.

Na wysokości ul. Trębackiej przy barierkach stała niewielka grupa Obywateli RP z transparentem "kłamca", ale nie zakłócali przebiegu marszu.

Prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu podkreślił, że od dziewięciu lat 10 kwietnia jest bardzo trudnym dniem. To jest taki dzień, kiedy się spotykamy wieczorem. Gdy stanie się z tej perspektywy, gdzie ja jestem w tej chwili i zamknie się oczy, to widzi się, tak jak wtedy, w tamte kwietniowe dni poczynając od 10., przez kolejne tygodnie - morze zniczy. I ludzie, zbolali, złamani. Każdy, kto był tu, wtedy, w tamtych dniach, czuł ten nieprawdopodobny ładunek bólu, jaki był na tej ulicy i w tym miejscu - powiedział.

Jak zaznaczył, ten ból "jest odczuwalny w Pałacu Prezydenckim do dzisiaj". Minęło dziewięć lat, a ja cały czas, kiedy zamknę oczy, to widzę tę Salę Chorągwianą na parterze, gdzie wtedy stały trumny naszych przyjaciół, którzy zginęli, przy których siedzieli ich najbliżsi. Wciąż widzę trumny pary prezydenckiej w Sali Kolumnowej, wciąż widzę tych ludzi, którzy przychodzili wtedy by ich pożegnać, by oddać im hołd i by im podziękować za wierną służbę ojczyźnie - mówił prezydent. Podkreślił, że ból pewnie zawsze pozostanie w sercach zarówno rodzin ofiar jak i w serach Polaków.

Prezydent mówił, że po ofiarach katastrofy smoleńskiej, w tym prezydencie Lechu Kaczyńskim, pozostał nam "testament - obowiązek prowadzenia dalej polskich spraw, jak najlepiej potrafimy". Niech z tamtej tragedii, z tego bólu straszliwego płynie też moc, płynie imperatyw dla nas do tego, aby to realizować, aby doprowadzić do takiej Polski, o jakiej oni marzyli, żeby doprowadzić do takiej Polski, o jakiej marzył nasz prezydent - powiedział Duda.

Podkreślił też, że tamten lot do Smoleńska "to nie był sentymentalny wyjazd na groby polskich oficerów". Przede wszystkim Lech Kaczyński chciał pokazać, gdzie są prawdziwi bohaterowie i co to znaczy etos. I co chcę mocno podkreślić, byli z nim wtedy wszyscy, bo wszystkie strony polskiej sceny politycznej i polskiego życia publicznego były tam reprezentowane - oświadczył Andrzej Duda.

Dziękował, że na pl. Piłsudskiego stanęły pomniki - Ofiar Tragedii Smoleńskiej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Chciałem podziękować, że tutaj niedaleko, na tym być może najważniejszym w Polsce placu, na placu gdzie w 1979 r. ojciec święty Jan Paweł II obudził Polaków i wlał w nich wiarę w zwycięstwo i wolność, wzywając Pana Boga i Ducha Św. na pomoc, że na tym placu, gdzie stoi święty dla nas wszystkich Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie spoczywa żołnierz, ochotnik poległy pod Lwowem, bezimienny, stoją dzisiaj dwa pomniki. Pomnik największej po II wojnie tragedii, jaka dotknęła nasz naród, pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i pomnik prezydenta Rzeczypospolitej, który chciał Polski silnej i to było przesłanie jego życia. I to było przesłanie jego życia, cel jego życia, coś o czym marzył i co z ogromną determinacją realizował - powiedział prezydent Duda.

Prezydent podkreślił, że naszym obowiązkiem jest dalsze prowadzenie w jak najlepszy sposób spraw Polski. To jest nasz czas, który ważne - może najważniejsze - żeby był dla Rzeczypospolitej czasem dobrze wykorzystanym. To jest nasza odpowiedzialność - powiedział Andrzej Duda. Nieśmy ją z dumną, tak żeby i oni, patrząc na nas z góry, byli z nas dumni i z uznaniem kiwali głowami, mówiąc "dają radę" - powiedział prezydent. To jest nasza odpowiedzialność: przed Bogiem, przed narodem, przed ojczyzną, ale i przed nimi. Oni patrzą na nas - dodał.