Za zwycięstwo nad terrorystami uznał wczorajsze historyczne wybory premier Iraku Iyad Allawi. Wezwał jednocześnie Irakijczyków, by nie zaprzepaścili tego zwycięstwa.
Otwarliśmy nową kartę historii Iraku. Nadszedł czas, by wszyscy Irakijczycy zjednoczyli się w wysiłkach budowy wspólnej przyszłości. Naszym celem, zarówno tych co głosowali, jak i tych co nie oddali głosu, jest stworzenie nowego, stabilnego, bezpiecznego i prosperującego państwa - mówił Allawi.
Podkreślił także, że podziały powinny przejść do historii: Teraz musimy pracować ramię w ramię, by pokazać światu siłę naszego kraju i narodu.
Irak – choć brzmi to pompatycznie – nie będzie już taki sam; ludzie nie znający demokracji właśnie ją poznali. Trudno jednak się spodziewać, że z dnia na dzień wszystko ruszy ku lepszemu.
Skończy się stan wyjątkowy, a tworzące się dopiero irackie siły bezpieczeństwa na pewno nie będą w stanie kontrolować kraju tak jak wczoraj - na ulice wrócą znienawidzeni Amerykanie, a partyzanci i terroryści nie złożą broni.
Sunnici, którzy wybory zbojkotowali, dotkliwie poczują, że będą nimi rządzić „kolaborujący z okupantem” szyici i Kurdowie. A to może oznaczać, że podziały jeszcze się pogłębią.
Nowo wybrane zgromadzenie narodowe będzie musiało zdać bardzo trudny egzamin - stworzyć konstytucję. Skłóconym zaś frakcjom będzie niezwykle ciężko dojść do jakiegokolwiek porozumienia. Posłuchaj:
Droga do demokracji będzie więc długa i na pewno krwawa.