Aktywiści Greenpeace, którzy demonstrowali dziś na dachu Ministerstwa Gospodarki, już jutro po południu mogą stanąć przed sądem - dowiedziała się reporterka RMF FM Monika Gosławska. 47 osobom grożą grzywny. Ekolodzy rozwiesili na budynku transparent "Kto rządzi Polską? Przemysł węglowy czy obywatele?".
Ryzyko jest wpisane w tego typu protesty - powiedział dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat. Zdaniem rzecznika stołecznej policji Mariusza Mrozka okolicznością łagodzącą może być dla aktywistów sprawne wykonywanie poleceń funkcjonariuszy i nie stawianie oporu.
W proteście przed przed budynkiem Ministerstwa Gospodarki wzięło udział 80 osób z 20 krajów. Ponad 40 z nich wspięło się na dach budynku. Pozostali asekurowali ich z ziemi.
Ekolodzy rozwiesili na dachu transparent: "Kto rządzi Polską? Przemysł węglowy czy obywatele?". Wywiesili też na budynku polską flagę z napisem "Who rules Poland? Fossil industries or the people?" (Kto rządzi Polską? Przemysł paliw kopalnych czy ludzie?). Przed Ministerstwo Gospodarki przyjechało kilka jednostek straży pożarnej i policji. Ok. godz. 9 rano służby usunęły aktywistów i ich hasła z budynku.
Aktywistom za naruszenie prawa grozi kara grzywny.
O godz. 9 przed Ministerstwem Gospodarki zaczęła się kolejna akcja: "Zdrowie czy węgiel?", której centralnym punktem było kilkumetrowe nadmuchiwane płuco. Jak powiedziała Anna Drążkiewicz z organizacji Polska Zielona Sieć, chodziło o to, by zwrócić uwagę na skutki zdrowotne polskiej polityki energetycznej. Ze scenariuszy rządowych wynika, że nawet w 2050 roku większość energii elektrycznej w Polsce będzie pochodziła ze spalania węgla. Nie myślimy, że można to zmienić, że możemy przechodzić na odnawialne źródła energii, zwiększać efektywność energetyczną - powiedziała aktywistka.
Ekologom nie podoba się też, że zorganizowany przez resort Szczyt Węgla i Klimatu odbywa się w tym samym czasie, co szczyt klimatyczny COP19, podczas którego przedstawiciele państw z całego świata zastanawiają się, w jaki sposób ograniczyć emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Polska krytykowana jest przez organizacje pozarządowe za to, że rozbudowuje swoje elektrownie węglowe, które odpowiadają za wysoką emisję CO2.
Przyjechałem tutaj, ponieważ nie zgadzam się, żeby Polska, tak jak inne kraje w Europie wykorzystywały do produkcji energii węgiel. Są inne mniej szkodliwe źródła - powiedział jeden z ekologów Greenpeace, który specjalnie na protest przyjechał do Warszawy ze Słowenii.
Dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat uważa, że "zaproszenie reprezentantów największych trucicieli", w trakcie trwania szczytu klimatycznego, to prowokacja ze strony rządu. Takie działanie oznacza, że Donald Tusk zupełnie nie liczy się z głosem obywateli, którzy chcą, aby rozwój w Polsce był napędzany energią odnawialną - ocenił w komunikacie.
Organizacja szczytu węglowego w trakcie negocjacji klimatycznych COP19, to policzek wymierzony ludziom cierpiącym z powodu katastrofalnych skutków zmian klimatu. Należy jak najszybciej zrezygnować z inwestycji opartych na spalaniu paliw kopalnych, na rzecz odnawialnych źródeł energii - powiedział, cytowany w komunikacie organizacji, przewodniczący delegacji Greenpeace na COP19 Martin Kaiser.
Greenpeace protestował też przeciw proponowanym przez MG rozwiązaniom dot. odnawialnych źródłach energii (OZE). Organizacja uważa, że mimo iż Polska ma ogromny potencjał rozwoju tej gałęzi energetyki, projekt ustawy w sprawie OZE zupełnie tego nie uwzględnia. Nadal znajduje się w nim zapis o dofinansowaniu współspalania węgla z biomasą, które - jak podkreśla Greenpeace - w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z ekologiczną produkcją energii.
Pod przykrywką hasła "optymalizacja kosztów" przemycane jest wsparcie dla węglowych koncernów energetycznych. Wsparcie większe niż nowym źródłom odnawialnym, zapewniono w tym projekcie blisko 50. istniejącym instalacjom współspalającym węgiel z biomasą - podkreśla Greenpeace.
Protesty przed gmachem resortu zakończyły się około południa.
Monika Gosławska, MRod