O umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym oskarżyła krakowska prokuratura 80-letniego Alfreda S. Mężczyzna w październiku szczęśliwie wylądował awionetką na drzewie w podkrakowskiej Wielmoży. Grozi mu kara więzienia do lat 8.

REKLAMA

Krakowscy prokuratorzy ustalili, że pilot wystartował z lotniska położonego w Zabreh w Republice Czeskiej. Posiadał licencję pilota samolotów ultralekkich wydaną w Republice Czeskiej.

Podczas lotu Alfred S. nie zdołał utrzymać obranego kierunku, stracił orientację w terenie i zabłądził. Nie udało mu się także ustalić współrzędnych geograficznych położenia awionetki. Pomimo zapadającego zmroku kontynuował lot, szukając bezpiecznego miejsca do lądowania. Po 3 godzinach znalazł się nad miejscowością Wielmoża, gdzie wobec zagrożenia brakiem paliwa, widząc oświetloną drogę, podjął próbę lądowania. Ta zakończyła się zderzeniem z drzewem. Alfred S. wyszedł bez szwanku z wypadku.

Awionetka miała sprawną radiostację. Sprawna była też sama maszyna, a na jej pokładzie znajdowała się m.in. instrukcja użytkowania samolotu w języku czeskim, mapa polskiej przestrzeni powietrznej, notatki z wykazem lotnisk zapasowych z częstotliwościami odpowiednich radiostacji. Samolot ten mógł być użytkowany wyłącznie do lotów w porze dziennej, o czym Alfred S. był poinformowany przed startem. Fakt, że samolot spadł na rosnące na posesji drzewa, a nie rozbił się o budynek mieszkalny był zdaniem prokuratorów szczęśliwym zbiegiem okoliczności.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego Alfred S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyjaśnił, że podczas lotu dochował zasad ostrożności wymaganych od pilota awionetki w okolicznościach wówczas zaistniałych. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8. Zastosowano wobec niego środek w postaci zakazu pilotowania wszelkich pojazdów poruszających się w ruchu powietrznym oraz poręczenie majątkowe w wysokości 2 tysięcy złotych.