Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie planuje wprowadzenia obowiązku ponoszenia kosztów akcji ratowniczych przez osoby poszkodowane w górach – poinformował wydział prasowy resortu. Zbieżne stanowiska prezentują także Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (GOPR) i Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR).

REKLAMA

Temat ponoszenia kosztów akcji ratowniczych w górach przez poszkodowanych powraca w opinii publicznej, zwłaszcza po skomplikowanych interwencjach, gdy winą za wypadek obarczani są niefrasobliwi czy lekkomyślni turyści, często kompletnie nieprzygotowani na wysokogórskie wyprawy. Niejednokrotnie koszty wypraw ratowniczych, zwłaszcza z użyciem śmigłowca są bardzo wysokie.

W krajach alpejskich czy u naszych południowych sąsiadów koszty akcji ratowniczych w górach pokrywane są z polis ubezpieczeniowych, chyba, że ratowana osoba takiej nie posiada. Według ratowniczych statystyk słowackiej Horskiej Zachrannej Służby (odpowiednik GOPR), większość turystów z Polski wyruszających w Tatry posiada stosowne ubezpieczenie obejmujące górskie szlaki, ale około 30 proc. ratowanych przez HZS w minionym roku nie posiadało takiej polisy. Wówczas poszkodowani sami musieli opłacić koszty akcji ratunkowych.

Zły pomysł?

Jak wyjaśniło biuro prasowe MSWiA, postulaty ponoszenia kosztów akcji ratunkowych w górach musiałby wiązać się ze zmianami w systemie ratownictwa górskiego w Polsce. Należałoby zmodyfikować sposoby jego finansowania w drodze ustawy.

"Wejście w życie obowiązku odpłatności za działania ratownicze na terenie gór, w opinii MSWiA, nie będzie miało bezpośredniego przełożenia na poprawę bezpieczeństwa. Obowiązek odpłatności mógłby spowodować, że osoby rzeczywiście poszkodowane w wypadkach, rezygnowałyby z wezwania pomocy, gdyż obawiałyby się wysokich opłat za jej udzielenie. Ponadto samo wyliczenie kosztów akcji, wypraw, interwencji ratowniczych jest zdaniem podmiotów ratownictwa górskiego trudne" - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w biurze prasowym MSWiA.

Wprowadzenie obowiązkowych ubezpieczeń turystycznych za akcje ratownicze w górach zdaniem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego jest złym pomysłem. Jak wyjaśnił prezes Zarządu Głównego GOPR Paweł Konieczny, niesie ze sobą ryzyko niepotrzebnego nadmiernego zwlekania z podjęciem decyzji o konieczności wezwania pomocy, co w konsekwencji może doprowadzić do pogorszenia stanu poszkodowanego lub konieczności przeprowadzenia dłuższej i bardziej skomplikowanej akcji ratunkowej lub poszukiwawczej.

Zdecydowana większość kosztów naszego pogotowia to koszty stałe, związane z zapewnieniem stałej gotowości ratowniczej. Są to wynagrodzenia ratowników etatowych, koszty utrzymania łączności, zapewniania właściwego ekwipunku i wyposażenia. Koszty konkretnych działań ratunkowych na tle kosztów stałych nie są znaczące. Ponadto wprowadzenie obowiązkowych ubezpieczeń doprowadziłoby do konieczności rozbudowy naszych struktur administracyjnych i prawnych, które zajmowałyby się później obsługą postępowań sądowych i komorniczych, a nie jest ani nasze zadanie, ani coś, czym chcielibyśmy się zajmować - wyjaśnił Prezes Zarządu Głównego GOPR.

Jakie są obecne przepisy w Polsce?

Szef górskich ratowników przypomniał również, że coś na kształt obowiązkowych ubezpieczeń turystycznych za akcje ratownicze w górach już w Polsce obowiązuje. Jest to odpis od biletu wstępu do górskich parków narodowych, który wynosi 15 proc. ceny biletu. Tak np. Tatrzański Park Narodowy przekazuje do TOPR 15 proc. wpływów z tytułu zakupionych przez turystów biletów wstępu.

Co prawda obecnie nie wszystkie parki narodowe, na obszarze których działamy, przekazują nam te fundusze z przyczyn proceduralnych, ale w rządzie trwają prace nad ustawą o parkach narodowych, gdzie reguły odpisu mają zostać doprecyzowane w taki sposób, że każdy górski park będzie wspierał ratownictwo górskie - dodał Konieczny.