Polska armia chce pożyczyć od Amerykanów bezpieczniejsze samochody dla żołnierzy służących w Afganistanie. To reakcja na środowy atak w prowincji Ghazni, w którym zginęli trzej polscy żołnierze.
Wojsko chciałoby pożyczyć kilkadziesiąt wozów o podwoziu bardziej odpornym na ładunki wybuchowe. Szef Sztabu Generalnego WP generał Franciszek Gągor rozmawiał o tym ze swoim amerykańskim odpowiednikiem. Strona amerykańska w tej chwili analizuje możliwości, ponieważ oni sami za dużo takich pojazdów nie mają, ale rozumieją również nasze potrzeby. Byłby to okres kilku miesięcy - powiedział Gągor.
Polska chce pożyczyć auta przynajmniej do października. Po zakończeniu misji w Iraku będzie bowiem można dosłać do Afganistanu znacznie lepiej opancerzone Rosomaki. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marka Smółki:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W 2. Mazowieckiej Brygadzie Saperów, macierzystej jednostce trzech zabitych wczoraj żołnierzy, minister obrony Bogdan Klich zapewniał, że podejmie wszelkie starania, by służba na misjach zagranicznych była coraz bezpieczniejsza. Przypomniał, że polskie siły w Afganistanie będą liczniejsze i zgromadzone w jednej prowincji Ghazni. Jednak zaznaczył, że armia musi dostosować taktykę i technikę swych działań do „trudniejszej” sytuacji w Afganistanie.
W sumie w Afganistanie dotychczas zginęło ośmiu polskich żołnierzy. W sierpniu ubiegłego roku śmiertelnie ranny w czasie ataku na patrol został ppor. Łukasz Kurowski. Pod koniec lutego tego roku dwaj Polacy - starszy kapral Szymon Słowik i starszy szeregowy Hubert Kowalewski zginęli, gdy ich samochód wjechał na minę w pobliżu bazy Sharana w prowincji Paktika. W kwietniu, również wskutek wybuchu pod samochodem, w prowincji Ghazni zginął kapral Grzegorz Politowski. W czerwcu na minę najechał kolejny pojazd z polskim patrolem - zginął wówczas ppor. Robert Marczewski.