Amerykańskie lotnictwo zbombardowało po raz kolejny afgańską stolicę - Kabul. Jak twierdzą świadkowie, siła uderzenia była bardzo duża. Słychać było także strzały talibańskiej artylerii przeciwlotniczej.
W ciągu czterech minut na Kabul spadło około 13 bomb. Sześć z nich uderzyło na dalekie północne przedmieścia miasta, a trzy wybuchły w pobliżu lotniska. Mimo że piątek jest dniem świętym dla Muzułmanów, Amerykanie nie wstrzymali nalotów. Po tym, jak Talibowie zastrzelili dowódcę polowego Abdula Haqa, opozycja afgańska zaczęła coraz silniej naciskać na Stany Zjednoczone, by jak najszybciej obalić reżim w Kabulu. Dowódcy Sojuszu Północnego twierdzą jednak, że bombardowania, szczególnie stref przyfrontowych, są nieskuteczne. Oddziały Talibów są dużo liczniejsze od sił opozycji. Dlatego zdaniem Sojuszu Północnego, w Afganistanie powinny jak najszybciej pojawić się amerykańskie oddziały lądowe.
Tymczasem Stany Zjednoczone zyskały istotne wsparcie od swego najwierniejszego sojusznika w kampanii antyterrorystycznej. Wielka Brytania w trybie pilnym wyśle do Afganistanu 200 komandosów królewskiej marynarki. Zapowiedział to dzisiaj w brytyjskim parlamencie minister sił zbrojnych. Ponadto, jeśli zajdzie taka potrzeba, do grupy tej może dołączyć kolejnych 400 komandosów. Kończą oni właśnie ćwiczenia na pustyniach Omanu. Wielka Brytania wyśle również w rejon Środkowego Wschodu dodatkowe samoloty bojowe i pomocnicze oraz okręty wojenne. W sumie w operacji antyterrorystycznej uczestniczyć będzie ponad cztery tysiące brytyjskich żołnierzy. Posłuchajcie relacji korespondenta RMF w Londynie – Bogdana Frymorgena.
Foto: RMF
22:30