Pomimo zakulisowych walk o władzę, afgańska Loja Dżirga, czyli wielka rada starszyzny plemiennej, rozpoczęła obrady w Kabulu. Po odczytaniu wersetu z Koranu głos zabrał były król Afganistanu Zahir Szah, który zaapelował o narodową jedność.
Rozpoczęcie obrad Loji Dżirgi do końca stało pod znakiem zapytania. Część delegatów domagała się przełożenia inauguracji o kolejny dzień, żądając wyjaśnień od byłego króla. Monarchistów rozsierdziły informacje, że pod naciskiem Amerykanów Zahir Szah wycofał swoją kandydaturę na szefa nowego rządu. Nie ma kandydatury króla, nie ma Loji Dżirgi - mówił były minister spraw zagranicznych na wychodźstwie Amanuallah Zadran.
W nocy były monarcha zadeklarował, że nie zamierza ubiegać się o jakiekolwiek stanowisko w nowym rządzie. Wezwał także do oddania głosów na obecnego premiera, swego współplemieńca, Hamida Karzaja.
Były król Afganistanu, który jest ojcem tego narodu, pozostanie ojcem Afgańczyków, obdarzany największym szacunkiem społeczeństwa, jaki można sobie wyobrazić. Jestem mu bardzo wdzięczny za zaufanie, jakie okazał mojej osobie - bym dalej służył krajowi jako szef rządu, oczywiście, jeśli taką decyzję podejmie Loya Dżirga - mówił po nocnych negocjacjach Hamid Karzaja.
Pod presją Amerykanów z kandydowania na urząd premiera zrezygnował również były prezydent Afganistanu, Tadżyk, Burhaunddin Rabbani. On również wezwał swoich popleczników do oddania głosu na Karzaja. Popierają go również Amerykanie, bo dał się poznać jako postępowy polityk o prozachodnich sympatiach. Ale z tego samego powodu, nie podoba się on konserwatywnym kręgom w Afganistanie.
14:45