Siedem osób usłyszało zarzuty, a trzy z nich zostały tymczasowo aresztowanie w związku z tzw. aferą wizową - poinformowała Prokuratura Krajowa. To reakcja śledczych na doniesienia medialne, z których wynika, że za łapówki ułatwiano i przyspieszano procedury wizowe w kilku państwach - głównie na Bliskim i Dalekim Wschodzie.

REKLAMA

W Prokuratorze Krajowej odbyła się konferencja prasowa w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz. Podczas niej poinformowano jedynie o postawieniu zarzutów siedmiu osobom i zatrzymaniu trojga z nich. Nie ujawniono nazwisk, płci, narodowości, ani ich profesji.

Są wobec nich stosowane środki zapobiegawcze. Dziś nie mogę ujawnić szczegółów na temat osób podejrzanych - mówił Daniel Lerman z Prokuratury Krajowej.

Śledczy informują jedynie, że osoby, które usłyszały zarzuty, nie pełniły kierowniczych stanowisk w MSZ-cie.

Podczas konferencji nie skomentowano również sprawy nagłej dymisji wiceministra Piotra Wawrzyka.

Nie wiadomo też, ile precyzyjnie przestępcy zarobili na procederze, ani ile wiz wydali. Ujawniono jedynie, gdzie dochodziło do nieprawidłowości:

W Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze - dodał Lerman.

Prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań w sprawie. Opozycja domaga się za to wyjaśnień od premiera i ministra spraw zagranicznych.

Na czym polega "afera wizowa"?

W minionym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk (zdymisjonowany 31 sierpnia - przyp. red.) był w MSZ odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. Dziennik podał, że Wawrzyk okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich.

Zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników - pisze "GW". Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich". To one, według informacji "Wyborczej", stały za projektem rozporządzenia ministra Wawrzyka - napisała "GW". Podała, że w 2022 r. do Polski przybyło około 200 tys. migrantów, w tym 130 tys. z krajów muzułmańskich.

O szczegółach afery wizowej napisał dziś Onet, ujawniając, że Wawrzyk wymuszał na polskich dyplomatach wydawanie wiz wskazanym przez niego imigrantom. Do konsulatów trafiały listy z dziesiątkami i setkami nazwisk. Portal opisał też szczegóły "jednego z najbardziej efektownych przerzutów nielegalnych imigrantów z Indii".

"To nie jest żart: ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood. Za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol." - czytamy na portalu.

Jak aferę wizową komentuje prezydent?

Aferę wizową skomentował dziś Andrzej Duda.

Według mojej wiedzy przynajmniej część informacji, które pojawiają się w mediach (nt. afery wizowej - przyp. red.), jest informacjami nieprawdziwymi - stwierdził prezydent, zapewniając, że służby prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Zaapelował też o obiektywizm w jej opisywaniu.

Duda odniósł się też do doniesień Gazety.pl, że zdymisjonowany Piotr Wawrzyk przez miesiące naciskał, by jego protegowany Jakub Osajda został ambasadorem w Islandii. Wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem mieli zablokować nominację nowych ambasadorów, by wywrzeć presję na Andrzeju Dudzie.

Jakieś sugerowanie przez niektóre media rzekome próby szantażu wobec mnie, nie miały nigdy miejsca - dodał. Chcę to jasno i wyraźnie podkreślić. Nie wiem, dlaczego ktoś takie informacje rozprzestrzenia - mówił Duda.