Podpułkownik w MON i warszawski prawnik o podwójnym obywatelstwie, podejrzewani o szpiegostwo na rzecz Rosji, działali razem - dowiedział się dziennikarz RMF FM Marek Balawajder. Według jego ustaleń, wojskowy od co najmniej 4-5 lat wynosił z resortu obrony informacje i przekazywał je prawnikowi. Ten zaś zostawiał je rezydentom GRU.
Jak wynika z ustaleń naszego dziennikarza, zatrzymany oficer miał dostęp m.in. do planów ćwiczeń i zakupów.
Zarówno podpułkownik, jak i cywil dostawali wynagrodzenie - mowa jest nawet o kilkudziesięciu tysiącach złotych za każdą informację.
Na trop tej współpracy oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego wpadli już kilka lat temu. Polskie służby wiedziały, jakie materiały podpułkownik przekazuje Rosjanom, i miały nad tym kontrolę.
W momencie, kiedy pojawiło się ryzyko, że szpieg może wymknąć się spod kontroli, zdecydowano się na zatrzymanie jego i prawnika, któremu przekazywał materiały.
Kilka miesięcy temu informację na ten temat otrzymała prokuratura wojskowa, która zleciła czynności operacyjno-śledcze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - SKW nie ma bowiem odpowiednich uprawnień. ABW przekazała zebrane materiały prokuraturze, a ta wydała decyzję o zatrzymaniu.
Według naszych informatorów, to nie koniec zatrzymań w tej sprawie.
Tylko kilkaset osób w armii ma dostęp do tajnych informacji w resorcie obrony na tym poziomie co podpułkownik, zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa dla Rosji - twierdzi były wiceszef MON gen. Waldemar Skrzypczak.
Według niego, może chodzić o poziom "tajne", a w wewnętrznym systemie komputerowym MON tę klauzulę ma m.in. część wojskowych planów, plany zakupów i szczegóły przetargów, a także informacje dotyczące współpracy sojuszniczej naszych Sił Zbrojnych.
Były wiceminister podkreśla, że dostęp do tych danych jest mocno ograniczony. Zapoznać się z nimi można tylko w specjalnym pomieszczeniu - by do takiego pomieszczenia wejść, potrzebny jest specjalny kod - a system obsługują komputery klasy TEMPEST.
Ważne jest, żeby osoba, która ma dostęp do informacji, miała klauzule dopuszczające do tej informacji - to po pierwsze. Po drugie - prawo wstępu do pomieszczeń, no i po trzecie - kody dostępu do treści - wyjaśnia gen. Skrzypczak w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą.
Wspomnianą klauzulę dopuszczenia do informacji wydaje - po gruntownym sprawdzeniu - Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
W czwartek Polska Agencja Prasowa dowiedziała się w dwóch niezależnych źródłach, że zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu został przedstawiony cywilowi, a według mediów także oficerowi Wojska Polskiego. Prokuratura nie potwierdziła tych informacji. Oficjalne komunikaty w tej sprawie prokuratury: wojskowa i cywilna zapowiedziały na piątek.
Również w piątek sejmowa speckomisja spotka się z szefami ABW i SKW.
W razie udzielenia informacji, których przekazanie może wyrządzić szkodę państwu, minimalna kara to trzy lata. Natomiast w przypadku organizowania lub kierowania działalnością obcego wywiadu kara przewidziana w kodeksie karnym to od 5 do 15 lat lub 25 lat więzienia.
(edbie)