Ludzi ciężko chorych często wykluczają z terapii drogimi lekami absurdalne przepisy Ministerstwa Zdrowia - donosi "Rzeczpospolita". Podanie pacjentowi danego medykamentu jest możliwe tylko po spełnieniu kryteriów zawartych w opisie dołączonym do listy refundacyjnej. Na przykład leczenie drogimi środkami osób z chorobą Leśniowskiego-Crohna - według resortu zdrowia - może być stosowane tylko w przypadku między innymi ich skrajnego wychudzenia.
Leczenie najdroższymi lekami jest możliwe tylko w szpitalach. Jednak by z nich skorzystać, lekarze muszą formalnie zakwalifikować pacjenta do programu lekowego. Szpital podpisuje na każdy z nich kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia i dostaje zwrot pieniędzy. Jednak minister zdrowia dołącza do listy refundacyjnej opis programów lekowych i tylko spełnienie zawartych z nich kryteriów umożliwia podanie danego leku. W rezultacie często dochodzi do absurdów.
Na przykład o leczeniu drogimi lekami osób cierpiących na choroby reumatoidalne oprócz lekarza decyduje później powołany przez NFZ zespół koordynacyjny przy Instytucie Reumatologii. Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, jest to niezgodne z prawem. Z kolei leczenie drogimi lekami osób zmagających się z chorobą Leśniowskiego-Crohna - według resortu zdrowia - może być stosowane tylko w przypadku m.in. ich skrajnego wychudzenia.
Szpitale odstępują więc od prowadzenia tych programów i często w sądach toczą boje z NFZ, który żąda zwrotu pieniędzy, gdy kryteria nie zostały spełnione. Również pacjenci występują do sądu o prawo do drogich leków.