"Chyba nie wiedzieliśmy, że tworzymy historię. To wszystko szybko się działo. Nie mieliśmy świadomości, że te tablice będą miały takie znacznie. Dla nas to była jedna z form przekazania treści postulatów" - tak o momencie wypisywania na słynnych sklejkach 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego mówi RMF FM Maciej Grzywaczewski. Świadek historii, opozycjonista, który razem z nieżyjącym już Arkadiuszem "Aramem" Rybickim spisał treść postulatów, wraca do historycznych wydarzeń w rozmowie z Kubą Kaługą.
Dziś 40. rocznica podpisania w Gdańsku Porozumień Sierpniowych, które zakończyły trwający od 14 sierpnia Strajk w Stoczni Gdańskiej. Wracamy do tych wydarzeń razem z Maciejem Grzywaczewskim, świadkiem historii i współtwórcą słynnych sklejek, na który spisano słynne 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. To na ich mocy mógł powstać Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Maciej Grzywaczewski choć mógł - jak wielu z bohaterów sierpniowych wydarzeń - nigdy bezpośrednio polityką się nie zajął. W okresie PRL był opozycjonistą, w stanie wojennym musiał się ukrywać, potem wyemigrował do Francji. Wrócił w 1988 roku, ale wybrał media i produkcję filmową, między 2004 a 2006 był też dyrektorem w TVP1. W sierpniu 1980 roku, jako działacz Ruchu Młodej Polski, pełnił - jak mówił reporterowi RMF FM Kubie Kałudze - rolę wspomagającą. Z czasu strajku wspomnień ma mnóstwo - choćby takie, gdy mógł na chwilę wrócić do domu, aby się wykąpać...
I wyprowadzić psa, bo mieliśmy pięknego wilczura. Obok domu stał samochód i on zaczął strasznie oszczekiwać ten samochód. Okazało się, że stał tam "bezpieczniak", który szpiegował. Pies się rzucił! Wyczulony był. Ten "bezpieczniak" był strasznie wystraszony, pies szczekał i ja mu stuknąłem w szybę, żeby ją uchylił. Pytał: "co będzie?". Ja mówię: "No nic, zaraz was nie będzie". Taki był nastrój, to było jeszcze parę dni przed podpisaniem [Porozumień - RMF FM], przed 31 sierpnia - opowiadał.
W tamtych czasach to po prostu się nie mieściło w głowie, że coś takiego może się zdarzyć. Że pozwoli władza na powstanie czegoś tak niezależnego. To oznaczało, że to jest jakiś rodzaj pokojowej rewolucjiMaciej Grzywaczewski
Były opozycjonista pytany o to, jakie nastroje panowały 30 sierpnia w Gdańsku o poranku (dzień wcześniej podpisano Porozumienia Szczecińskie), odpowiada: Czekaliśmy na ten sygnał, że wszyscy są wolni, że rzeczywiście nie ma tych więźniów. To (domaganie się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych - przyp. RMF FM) był jeden z tych sławnych postulatów strajkowych. Oczywiście Porozumienie Sierpniowe było szersze. Czekaliśmy, ale było wiadomo, że oni wychodzą, że podpisze się to porozumienie. Wiadomo było, że to nastąpi tego dnia. Trzeba było to skończyć. Koniec sierpnia, koniec lata, koniec strajku, koniec negocjacji (...). Krok w zupełnie nową rzeczywistość, więc emocja były niesamowite, radość.
Grzywaczewski przyznaje, że to Arkadiusz "Aram" Rybicki wpadł na pomysł stworzenia tablic, dzięki którym społeczeństwo mogło szerzej poznać treść postulatów strajkujących. On był taką kopalnią pomysłów - charakteryzuje swojego przyjaciela, który zginął w katastrofie smoleńskiej rozmówca Kuba Kaługi.
Media o tym (strajku - przyp. RMF FM) w ogóle nie informowały, więc bardzo ważne było, żeby postulaty powiesić. Tablicę sobie tak wisiały i stały się nierozłącznym elementem strajku - przyznaje Grzywaczewski.
Tablice powstały w centrum stoczni. Początkowo myślano o tym, by postulaty spisać na kartonach. Później jednak młodzi stoczniowcy pod jedną z hal produkcyjnych pokazali Grzywaczewskiemu i Rybickiemu wyniesione dwie wielkie sklejki. Stwierdziliśmy, że to jest super. Podzieliliśmy sobie pracę mniej więcej tak, żeby było po równo. Ja pisałem tą drugą część, od ósmego postulatu - wspomina bohater sierpnia’80 i zdradza, że na zapisanej przez niego tablicy znajdują się dwie literówki. Chętni niech szukają - mówi.
Arkadiusz Rybicki zapisał pierwszą część postulatów razem z preambułą.
NIE PRZEGAP: 40. rocznica podpisania Porozumienia Szczecińskiego
Żądania strajkujących były spisywane na klęczkach. Tablice leżały na ziemi, a wokół Grzywaczewskiego i Rybickiego zgromadziło się sporo osób. Brat Arama - Sławek Rybicki był z nami, trochę stoczniowców. Obok stało takie małe, tranzystorowe radio. Chyba Koliber się nazywało i leciało w nim przemówienie Gierka. Takie bardzo nieprzyjemne przemówienie Gierka. Mniej więcej takie jak Łukaszenka teraz wygłasza - przypomina były opozycjonista.
Bohater tamtych dni zaznacza, że mowa Gierka tylko motywowała do szybszego spisywania postulatów.
Byliśmy już jakby zahartowani. Wiedzieliśmy, że władza musi tam straszyć. Stoczniowcy tak trochę się bali, bo słuchali tego a my nie. Nas to dopingowało. Chcieliśmy skończyć do zmierzchu.Maciej Grzywaczewski
W dniu podpisania w Gdańsku Porozumień Sierpniowych panowała radosna atmosfera. Wszyscy się bardzo cieszyliśmy, z całym środowiskiem, z Bożeną (Rybicką - Grzywaczewską), dziś moją żoną, mieliśmy wrażenie, że spełniliśmy się - Grzywaczewski. Dodaje, że młodzi działaczami mieli też wtedy świadomość, że w ramach powstającego ruchu społecznego czeka ich ciężka praca.
Najpierw jednak był czas na dzielenie się dobrą nowiną. Dla Grzywaczewskiego szczególne było spotkanie z rodzicami. To byli ludzie, którzy źle znosili ten system, który był. Ojciec, były AK-owiec, powstaniec warszawski, nigdy nie należał do partii. Ja się wychowałem w dźwięku Wolnej Europy i Radia BBC, które ojciec słuchał - opisuje i przyznaje, że zobaczenie błysku w oczach rodziców było mocnym przeżyciem:
To był błysk nadziei, takiego nawet szczęścia, że coś się zmieni. Byłem dość niesfornym dzieckiem, na pewno sprawiałem im dużo kłopotów i problemów, ale też tak myślę, że oni wtedy może tego nie powiedzieli wprost, ale chcieli podziękować. Na pewno byli zadowoleni z tego, co robiłem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie byłoby Sierpnia 80' bez lubelskich strajków. Zaczęło się od podwyżki w bufetach